·
Dom
·
Litwa Lietuva dawniej i
dzisiaj
|
W herbach, dawna bogini, |
imię o niejasnej etymologii.
Najprawdopodobniej zostało wymyślone przez Wincentego Kadłubka
na potrzeby jego Kroniki (legenda o księżniczce Wandzie, córce
Kraka). Później wykorzystane także przez Długosza. Początkowo
(XII-XIV wiek) zapisywano je jako Węda, być może od
starosłowiańskiego słowa węda ("wędka"),
co dawniej wymawiano z nosowym A (wanda). Zgodnie z legendą bowiem
"uroda Wandy łowiła rycerzy". Niektórzy badacze
wywodzą rdzeń tego imienia od litewskiego słowa vandene
("rusałka") albo vanduo ("woda, fala"). Z kolei w
języku niemieckim wyraz Wenedka posiadał znaczenie
"Łużyczanka, Słowianka". Inne źródła
podają, że Wanda to skrót germańskich imion typu Wendelburg
czy Wendelgard. Jedna z najbardziej niezwykłych teorii podaje, iż
imię to powstało od nazwy plemienia Wandalów lub imienia
starożytnego wodza Chorwatów - Avandzy. Z Polski imię Wanda
powędrowało w świat: do Niemiec, Francji i Ameryki. |
Fragment obrazu Jana Vermeera |
Krak |
(...)Wieść również głosi, że wtedy
Gallowie zagarnęli rządy na całym prawie świecie. Nasze
zastępy w licznych walkach wybiły wiele ich tysięcy.
Pozostałych, długi czas udręczonych, [nasi] skłonili do
zawarcia przymierza, tak że jeśliby bądź losem, bądź
męstwem zyskali coś u obcych, jednym i drugim równy miał
przypaść udział. (...) Gdy po licznych walkach z Rzymianami, po
przebyciu wielu niebezpieczeństw wojennych zajęli miasta,
ustanawiają namiestników, obierają sobie księciem pewnego
człowieka imieniem Grakchus.
Wreszcie jednak zgnuśnieli od zbytków, z wolna zatraciwszy hart przez
swawolę niewiast; znakomitsi ludzie tego plemienia [Gallów] zginęli
otruci, wszyscy inni poddali karki pod jarzmo tubylców. I tak tych, których nie
zwyciężył żaden oręż, zwycięża
gnuśność niewielu.
(...) Odtąd niejednego zaczęła brać oskoma na cząstkę
panowania. Dlatego to Grakch, powracając z Karyntii, jako że
miał dar wypowiadania głębokich myśli, zwołuje na wiec
całą gromadę, twarze wszystkich ku sobie zwraca, wszystkich
życzliwość pozyskuje, u wszystkich posłuszeństwo sobie
jedna. Mówi, iż śmieszne jest okaleczałe bydlę,
bezgłowy człowiek; tym samym jest ciało bez duszy, tym samym
lampa bez światła, tym samym świat bez słońca — co
państwo bez króla. Albowiem dusza podsyca działanie odwagi,
światło czyni jasnym ogląd rzeczy, słońce wreszcie uczy
rozsyłać do wszystkich dobroczynne promienie. Tymi promieniami jak
najgodniej niby klejnotami wysadzony jest diadem na królewskiej głowie:
tak, iż na czole jaśnieje wielkoduszność, na potylicy
oględność, po bokach z obu stron hojne blaski śle brylant
dzielności. Obiecuje, że jeżeli go wybiorą, to nie królem
będzie, lecz wspólnikiem królestwa. [Bowiem] „wierzy, iż zrodzon nie
sobie jest, lecz światu całemu". Wszyscy przeto pozdrawiają
go jako króla. [A on] stanowi prawa, ogłasza ustawy. Tak więc
powstał zawiązek naszego prawa obywatelskiego i nastały jego
urodziny. Albowiem przed nim wolność musiała ulegać
niewoli, a słuszność postępować krok w krok za
niesprawiedliwością. I sprawiedliwe było to, co
największą korzyść przynosiło najmożniejszemu.
Atoli surowa sprawiedliwość nie od razu zaczęła
władać. Odtąd jednak przestała ulegać przemożnemu
gwałtowi, a sprawiedliwością nazwano to, co sprzyja najbardziej
temu, co może najmniej.
Polska zasię, przez Grakcha doprowadzona do
świetnego rozkwitu, byłaby na pewno uznała jego potomka za
najgodniejszego następcę tronu, gdyby drugiego z jego synów nie
zhańbiła zbrodnia bratobójstwa.
Był bowiem w załomach pewnej skały okrutnie
srogi potwór, którego niektórzy zwać zwykli całożercą.
Żarłoczności jego każdego tygodnia według wyliczenia
dni należała się określona liczba bydła. Jeśliby
go mieszkańcy nie dostarczyli, niby jakichś ofiar, to byliby przez
potwora pokarani utratą tyluż głów ludzkich. Grakch, nie
mogąc znieść tej klęski, jako że był
względem ojczyzny tkliwszym synem niż ojcem względem synów,
skrycie synów wezwawszy, przedstawił [im swój] zamiar, radę
przedłożył. „Nieprzyjazna jest — rzecze — dzielności
bojaźliwość, siwiźnie nierozum, młodości
gnuśność. Żadna to bowiem dzielność, skoro
bojaźliwa, żadna siwej głowy mądrość, skoro
nierozumna, żadna młodość, skoro gnuśna. Co
więcej, skoro nie ma żadnej sposobności do ćwiczenia
odwagi, to trzeba ją sobie wymyślić. Któż zatem kiedykolwiek
uchyliłby się od sławy, która narzuca się sama, chyba
że byłby to ktoś wręcz niesławny! A przecież
dobro obywateli, obronione i zachowane, do wiecznych wchodzi triumfów. Nie
należy bowiem dbać o własne ocalenie, ilekroć zachodzi
wspólne niebezpieczeństwo. Wam przeto, wam, naszym ulubieńcom,
których tak jednego, jak i drugiego wychowaliśmy według naszych
umiejętności, wam wypada uzbroić się, aby zabić
potwora, wam przystoi wystąpić do walki z nim, ale nie wystawiać
się [zbytnio], jako że jesteście połową naszego
życia, którym należy się następstwo w tym królestwie".
Na to oni: „Zaiste, można by nas uważać za
zatrutych pasierbową nienawiścią, gdybyś nam
pożałował tak chlubnego zadania! Do ciebie należy
władza rozkazywania, do nas — konieczność posłuchu".
Gdy więc doświadczyli po wielekroć otwartej
męskiej walki i daremnej najczęściej próby sił, zmuszeni
zostali wreszcie uciec się do podstępu. Bowiem zamiast bydląt
podłożyli w zwykłym miejscu skóry bydlęce, wypchane
zapaloną siarką. I skoro połknął je z wielką
łapczywością całożerca, zadusił się od
buchających wewnątrz płomieni.
Arras .Walka smoka z gepardem
Wg legendy Wincentego Kadłubka pogromcą smoka był syn króla
Kraka, a smok został zgładzony w 700 r. n.e. |
Piewsza strona wydania Historii
Polski z 1612 r. |
Arras. Brat zabija brata |
I zaraz potem
młodszy napadł i zgładził brata, wspólnika zwycięstwa
i królestwa, nie jako towarzysza, lecz jako rywala. Za zwłokami jego z
krokodylowymi postępuje łzami. Łże, jakoby zabił go
potwór, ojciec jednak radośnie przyjmuje go jako zwycięzcę.
Często bowiem żałoba przezwyciężona zostaje
radością ze zwycięstwa.
Tak oto młodszy Grakch przejmuje władzę po
ojcu, dziedzic zbrodniczy! Atoli dłużej skalany był
bratobójstwem niż odznaczony władzą. Gdy bowiem wkrótce potem
oszustwo wyszło na jaw, gwoli kary za zbrodnię skazany został na
wieczne wygnanie:
(...) A owszem, na skale całożercy wnet założono
sławne miasto, od imienia Grakcha nazwane Gracchovia, aby wiecznie
żyła pamięć Grakcha. I póty nie zaprzestano obrzędów
pogrzebowych, póki nie zostały zamknięte ukończeniem [budowy]
miasta. Niektórzy nazwali je Krakowem od
krakania kruków, które zleciały się tam do ścierwa potwora.
Tak wielka zaś miłość do zmarłego
władcy ogarnęła senat, możnych i cały lud, że
jedynej jego dzieweczce, której imię było Wanda powierzyli rządy po
ojcu. Ona tak dalece przewyższała wszystkich zarówno piękną
postacią, jak powabem wdzięków, że sądziłbyś,
iż natura obdarzając ją, nie hojna, lecz rozrzutna była.
Albowiem i najrozważniejsi z roztropnych zdumiewali się nad jej
radami, i najokrutniejsi spośród wrogów łagodnieli na jej widok.
Stąd, gdy pewien tyran lemański srożył się w zamiarze
zniszczenia tego ludu, usiłując zagarnąć tron niby wolny,
uległ raczej jakiemuś [jej] niesłychanemu urokowi niż
przemocy oręża. Skoro tylko bowiem wojsko jego ujrzało naprzeciw
królowę, nagle rażone zostało jakby jakimś promieniem słońca:
wszyscy jakoby na jakiś rozkaz bóstwa wyzbywszy się wrogich
uczuć odstąpili od walki; twierdzą, że uchylają
się od świętokradztwa, nie od walki; nie boją się
[mówili] człowieka, lecz czczą w człowieku nadludzki majestat.
Król ich, tknięty udręką miłości czy oburzenia, czy
obojgiem, rzecze:
„Wanda morzu,
Wanda ziemi,
obłokom niech Wanda rozkazuje,
bogom nieśmiertelnym za swoich
niech da się w ofierze ,,
a ja za was, o moi dostojnicy, uroczystą bogom podziemnym składam
ofiarę,
abyście tak wy, jak i wasi następcy w nieprzerwanym trwaniu starzeli
się pod niewieścimi rządami!"
Rzekł i na miecz dobyty rzuciwszy się ducha wyzionął,
Życie zaś gniewne między cienie uchodzi ze skargą.
Od niej, mówią,
pochodzić ma nazwa rzeki Wandal, ponieważ ona stanowiła
środek jej królestwa; stąd wszyscy, którzy podlegali jej władzy,
nazwani zostali Wandalami. Ponieważ nie chciała nikogo poślubić,
a nawet dziewictwo wyżej stawiała od małżeństwa, bez
następcy zeszła ze świata. I jeszcze długo po niej
chwiało się państwo bez króla. (...) wg Kroniki Polskiej Wincentego Kadłubka (ze
strony: http://www.literatura.zapis.net.pl/okresy/sredniowiecze.htm)
staropolskie -
Wenda, legendarna pierwsza władczyni Polski i córka Kraka, po raz
pierwszy wymieniona w Kronice polskiej Wincentego Kadłubka. Miała
odeprzeć najazd władcy Alemanów Rytogara, zabiegającego o jej
rękę, a następnie rzucić się do Wisły.
|
|
Do obrzędów,
wtórnie powiązanych z Wandą, należał krakowski zwyczaj
puszczania wianków 23 czerwca, za sprawą "Słowiańskiego
kalendarza" (Tadeusza Wojewódzkiego, 1827) spopularyzowany w XIX w. jako
dzień Wandy , oraz organizowane rejsy "promu Wandy",
włączone do obchodów świętojańskich 1885-95.
|
Legenda o Wandzie |
|
Wanda stała się też obiektem zainteresowania autorów niemieckich,
francuskich i włoskich, tematem wielu oper i baletu; |
Prawdopodobnie postać
wymyślona przez Wincentego Kadłubka Wg Kroniki polskiej tegoż
autora, Wanda po śmierci swego ojca Kraka objęła rządy w
Krakowie. Nie zgodziła się na małżeństwo z
pretendującym do tronu księciem niemieckim. Odrzucony przez
Wandę książę popełnił samobójstwo, ona sama
nigdy nie wyszła za mąż i zmarła bezpotomnie. Wg Kroniki
wielkopolskiej (ok. 1295), książę niemiecki
popełnił samobójstwo, a Wanda ofiarowała siebie bogom,
topiąc się w Wiśle. J. Długosz nadał księciu
niemieckiemu imię Rytygier, natomiast samobójstwo Wandy
tłumaczył jej nienawiścią do Niemców.Postać Wandy
stała się tematem wielu utworów literackich, opery A.
Dvořáka Wanda, http://www.portalwiedzy.onet.pl/1542,,,,wanda,haslo.html Krak II - poprzednik Wandy |
Królewna Wanda Krakus drzeworyt z Kroniki Macieja Miechowita |
I stanął smok przed
niewiastą... |
Posąg Heraklesa, Luwr, Paryż |
Okazuje
się zatem, że potęga bogini jest tak przytłaczająca,
iż walczący w jej imieniu wojownik płaci za
możliwość obcowania z nią najwyższą cenę.
Podobny, acz nieco różniący się od tego schematu mityczny
wątek odnajdujemy w legendzie o Wandzie władającej
Wiślanami po bezpotomnej śmierci swego brata, Lecha.
Ona tak dalece przewyższała wszystkich
zarówno piękną postacią, jak powabem wdzięków że
sądziłbyś, iż natura obdarzając ją, nie hojna,
lecz rozrzutna była – pisze o niej Wincenty Kadłubek.
- Albowiem i najrozważniejsi z roztropnych zdumiewali się jej
radami, i najokrutniejsi spośród wrogów łagodnieli na jej widok.
Stąd, gdy pewien tyran lemański ( tj. alemański, niemiecki;
Długosz podaje, że miał na imię Rytygier – uwaga J.W.S
) srożył się w zamiarze zniszczenia tego ludu,
usiłując zagarnąć tron niby wolny, uległ raczej
jakiemuś (jej) niesłychanemu urokowi, niż przemocy
oręża. Skoro tylko bowiem wojsko jego ujrzało naprzeciw
królową, nagle rażone zostało jakby jakimś promieniem
słonecznym; wszyscy jakoby na jakiś rozkaz bóstwa
wyzbywszy się wrogich uczuć (...). Król ich, tknięty
udręką miłości czy oburzenia, czy obojgiem rzecze: „Wanda
morzu, Wanda ziemi, obłokom niech Wanda rozkazuje, bogom
nieśmiertelnym za swoich niech da się w ofierze, a ja za was, o moi
dostojnicy, uroczystą bogom podziemnym składam ofiarę,
abyście tak wy, jak i wasi następcy w nieprzerwanym trwaniu starzeli
się pod niewieścimi rządami”. Rzekł i na miecz dobyty
rzuciwszy się, ducha wyzionął, życie zaś gniewne
między cienie uchodzi ze skargą
Historia ta
ma analogię w czeskiej legendzie o najmłodszej córce Kroka,
sławnej czarodziejce i wojowniczce Luboszy. Swoje miano wzięła ona
od słowa lubieznyj -
miły, powabny, piękny, wdzięczny, ale też lubieżny,
znajdujący rozkosz, pożądliwy, szukający seksualnej
przyjemności, co zdaje się wskazywać na jej mitologiczne
pokrewieństwo z nęcącą Rytygiera swoimi wdziękami
Wandą ( imię Wanda wywodzi się od słowiańskiego węda – nęcić,
chwytać w wyki, przyciągać ). Bohaterki te jednak dzieli
głęboka różnica. O ile bowiem Lubosza wyszła za
mąż za pochodzącego z gminu Przemysła oracza ( co
należy rozumieć jako obraz hierogamii uranicznej bogini i chtonicznego
boga ), Wanda z pogardą odrzuciła zaloty przybysza. Nic dziwnego,
ponieważ nie był to miłujący
pokój oracz, lecz nadciągający z krainy
zachodzącego słońca ( Niemiec ) wojowniczy książę, czyli
podziemny ( słońce zachodząc kryje się pod ziemią ) bóg.
Smok również był stworem chtonicznym. Pozwala to domniemywać,
że Rytygier i smok to de facto jedna
i ta sama osoba.
Zważywszy, że ojciec Wandy, Krak ( w
innych wersjach krakowskiej legendy jej brat Krak młodszy
bądź jego bliźniak,
Lech ) pokonał już wawelskiego potwora, winniśmy
zatem widzieć w Rytygierze „smoka zmartwychwstałego”, który pokonany
przez smokobójcę (Kraka albo Lecha) odżywa w „zachodniej krainie”,
wraca i oczarowany świetlistą mocą bogini po raz wtóry umiera,
tym razem z własnej ręki. W opowieści tej skrywa się
tajemnica. Jaka? Ano taka, że „promotorką” i powodem zmagań
niebiańskiego herosa ze smokiem, a następnie
zwyciężczynią smoka jest bogini, u której stóp smok
dwakroć ginie, raz przeszyty włócznią ( gromem ), drugi raz –
zniewolony bijącą z jej lic
świętością.
Nie jestem pewien, ale to bodajże Aleksander Bruckner narzekał w
swej Mitologii
słowiańskiej i polskiej, że nie zachował
się chociażby jeden modlitewny tekst pogańskich kapłanów
Słowian. I popełnił błąd, znany jest on bowiem wielu
historykom studiującym kroniki Kadłubka i Długosza. Zapisał
go i wtłoczył w usta Rytygiera ten pierwszy, ten drugi nadał
temu tekstowi w swojej kronice bardziej kwiecistą formę, wszelako
zabiegi te w niczym nie naruszyły jego kultowej wymowy. Była to
modlitwa skierowana do dziewiczej bogini i będąca:
1/ aklamacją przyznającą Wandzie status bóstwa trzech sfer
wszechświata ( niebios, ziemskiego kręgu i podziemnych wód ); 2/
ofiarniczą formułą poprzedzającą złożenie
podwójnej żertwy symbolizującej samobójstwo przybywającego z
podziemia dzikiego herosa oraz „roztopienie się” rezydującej „na
wysokościach” heroiny w życiodajnych wodach Wisły, nie
przypadkowo zwanej „rzeką Wandalów”, czyli „rzeką Wandy”.
Jako smokobójczyni bogini dzieli zatem los
wszystkich smokobójców: zwyciężywszy smoka umiera, jednakże ta
śmierć jest pozorna. Ostatecznie to ona w każdej z tych historii
jest wodą i o jej uwolnienie i zapłodnienie tu wszak chodzi.
Jeżeli jednak pozostawimy na boku seksualną symbolikę tych
mitów, ujrzymy ich drugie dno. Rycerz i smok są dwiema stronami tego
samego medalu, którego spoiwem zawsze pozostaje bogini. W pierwszym akcie
niewinna dziewica, w drugim wojowniczka unifikuje ona w sobie cechy
żeńskie i męskie, „zawiadując” i smokiem i rycerzem. W tym
względzie stanowi ona jedną z wielu mitologicznych postaci Asura
Soratha, o którym piszę w swym artykule o SDU,
a który jawi się w dwóch postaciach – Arymana ( smoka ) i Lucyfera (
rycerza ). Mit uświadamia nam, iż Asur wiąże w sobie
pożądliwość męską i kobiecą, nadawszy jej
pozór boskiej świętości. Jej blask sprawia, że to w jego de
facto imieniu toczą „duchowe zmagania” z „szatanem” wszyscy lucyferyczni
bojownicy wiary. I zaślepieni bijącym z lic Asura zniewalającym
światłem sądzą, że zmagają się z realnym
wrogiem, podczas gdy tak naprawdę składają Sorathowi
rytygierowski hołd...
( fragment nieopublikowanej książki Święty krąg Polski, część http://ctud.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?205444
II, Wawel
Przez wiele lat
Krakowem rządził ukochany przez poddanych książę
Krak. Był mądrym i sprawiedliwym władcą, dlatego po jego
śmierci zapanowała wielka żałoba. Poddani z lękiem
patrzyli na swą przyszłość, bowiem książę nie
pozostawił po sobie męskiego potomka, tylko jedyną córkę
- Wandę. I to właśnie ona miała objąć tron po
ojcu. |
Przerażeni widmem najazdu krakowscy
wielmożowie próbowali namówić Wandę na
małżeństwo. Jednak dumna księżniczka stanowczo
oświadczyła, że nie poślubi Niemca i nie opuści
swego kraju. W nocy, siedząc w swej komnacie, znalazła sposób na
uratowanie swych poddanych od wojny. Otworzyła szeroko okno i przez
chwilę patrzyła na swój ukochany Kraków, pogrążony
głęboko we śnie. |
Róże- Stanisław Wyspiański Karton do
polichromii w Kościele Franciszkanów w Krakowie 1895 Małwy Stanisław Wyspiański Planty Stanisław Wyspiański |
|
|
wśród
legendarnych postaci dziejow ojczyzny była najpopularniejszą Projekt
witraża do okna katedry na Wawelu, [ok. 1900] .S. Wyspiańskiego
|
Mit o krolowej Krakowa - Wandzie
Grafika ze zbiorów Biblioteki Narodowej w Warszawie.
|
|
było jej imię
Jeden z władców
Krakowa z rodu Kraków, wesoło pędził lata w kawalerskim stanie
ku zmartwieniu poddanych i dworu. Swaci i przyjeżdżające w
swaty poselstwa nie miały wstępu na zamek, a rozmowy o małżeństwie,
które często wszczynała przy stole rodzina, Krak ucinał krótko: |
Ponownie zebrała się Rada na Wawelu, błagając
Wandę by oddała rękę. Wanda wysłuchała
spokojnie, po czym rzekła: Śmierć
Wandy – Aleksander Lesser (1814-1884) |
miała
różne wersje i w rozmaity sposób była przerabiana przez
różnych twórców. O córce Kraka odznaczającej się niezwykłą
pięknością dowiadujemy się z legend cyklu
krakowsko-wiślickiego, które przekazał Wincenty zw.
Kadłubkiem. Kronika wielkopolska z XIII w. podaje o pięknej
królewnie, że swoją urodą jak wędka — węda
łowiła serca rycerzy (ta węda z czasem miała
przekształcić się w Wandę). Smutek zawisł nad Krakowem,
kiedy okrutna śmierć zabrała dzielnego, mądrego i
powszechnie szanowanego władcę — Kraka. Zebrała się
wkrótce starszyzna, aby zastanowić się nad
przyszłością grodu. Król osierocił
księżniczkę Wandę i ona — zgodnie ze zwyczajem —
miała przejąć władzę po ojcu. Mimo obaw Wanda,
kilkunastoletnia dziewczyna, była godną następczynią
króla. Szybko zdobyła sobie serca poddanych, a wieść o jej
urodzie rozchodziła się we wszystkie strony. Dotarła również
do Niemiec, gdzie rządził młody książę Rytgier.
Poszukiwał on właśnie w tym czasie dla siebie żony.Gdy
dotarła do niego wiadomość z podwawelskiego grodu o
pięknej i mądrej Wandzie, postanowił pojąć ją
za żonę. Wysłał więc do odległego Krakowa
uzbrojonych, bogatych w dary posłów, aby prosili w jego imieniu o
rękę pięknej księżniczki. Gdyby zaś dać jej
nie chciała, mieli zgodę wymusić na niej groźbą
wojny. Kiedy już dotarli posłowie do wawelskiego grodu, zdumieli
się ogromnie, ujrzawszy okazałą, potężną
warownię. Zostali zaproszeni na wieczerzę. Oprócz bogactw, jakie
ujrzeli, najbardziej zdumieni byli urodą księżniczki. Kiedy
stanęła przed nimi, otoczona dworem, oniemieli na jej widok.
Posłowie złożyli jej pokłon i podali cel swojego
przybycia. Najstarszy z posłów złożył u jej stóp
szkatułę pełną kosztowności. Wanda nie
zgodziła się na małżeństwo z niemieckim
księciem Rytgierem. Posłowie zagrozili wypowiedzeniem wojny.
Wszystkich ogarnął smutek. Jedynie Wanda zdawała się
być beztroska jak zwykle. Widać jednak było, że dojrzewa
w niej jakiś wielki i bolesny zamysł. Nikt nie zauważył,
jak opuściła zamek. Nie chcąc zostać żoną
niemieckiego księcia rzuciła się w nurty wiślane. Czynem
tym zapobiegła wojnie polsko — niemieckiej[
Internet ] |
Mistrz Wincenty, zwany
Kadłubkiem (ur. po 1150 lub ok. 1160 według tradycji we wsi Karwów
koło Opatowa[1], zm. 8 marca 1223 w Jędrzejowie) – biskup krakowski
(w l. 1208-1218), związany z kancelarią księcia Kazimierza
Sprawiedliwego. Autor Kroniki polskiej, drugiego tego typu utworu w dziejach
polskiej historiografii. Od 1764 błogosławiony Kościoła
rzymskokatolickiego, patron diecezji sandomierskiej Figura bł.
Kadłubka, sanktuarium przy opactwie oo. cystersow, fot. Adam Golec /
Agencja Gazeta |
Krak według Walerego Eljasz-Radzikowskiego |
opis: Obraz ilustruje jedną
z najpopularniejszych legend odnoszących się do przedhistorycznych
dziejów Polski. Ukazuje Wandę, córkę i następczynię
mitycznego króla Kraka, na chwilę przed skokiem w nurt Wisły.
Władczyni, ujęta na tle wawelskiego grodu, otoczona zrozpaczonymi
dwórkami, oddaje im królewskie szaty i klejnoty. Zapis na odwrocie: „Królowa
Wanda, pokonawszy swego napastnika Rytogara, stosownie do uczynionego
ślubu czyni z siebie ofiarę bogom, rzucając się w
Wisłę”, świadczy o tym, że autor dzieła wybrał
wersję podania przekazaną przez Jana Długosza w Kronikach
sławnego Królestwa Polskiego. Mit Wandy, który przetrwał w
świętojańskim obrzędzie puszczania wianków na Wiśle,
zyskał szczególne znaczenie w czasach rozbiorów. Pradziejowa królowa
była czczona niemal jak święta, a jej ofiara i „wiecznie
żywa” obecność w Wiśle, nadały legendzie charakter
założycielski i integracyjny, jednoczący naród podzielony
przez zaborców. Dzieło, stylistycznie pokrewne romantyzmowi
niemieckiemu, dramatyczne w wyrazie, monumentalizuje i heroizuje postać
Wandy. Wacława Milewska ekspozycja: Galeria Sztuki Polskiej XIX wieku w
Sukiennicach, Sukiennice, Rynek Główny 1/3
http://www.imnk.pl/gallerybox.php?dir=SU330&more=1 |
Królowa Matka Królowa Żona 1866 r www.kajani.pl/1866_Victoria.html |
Król |
Wandy oblicze "Krak walczący ze
smokiem", Franciszek Walczowski, |
była
córką założyciela miasta, księcia Kraka. Odrzuciwszy
rękę niemieckiego władcy, rzuciła się w fale
Wisły, nie chcąc narażać swoich poddanych na zemstę
ze strony rozczarowanego zalotnika. Kopiec nagrobny usypano w miejscu, gdzie
z rzeki wyłowiono jej ciało. Pierwsza wzmianka o kopcu pochodzi z
XIII w. Był wtedy zwany Mogiłą i stąd też nazwa
wioski, która leżała u jego podnóża. Dziś kopiec znajduje
się w Nowej Hucie, dzielnicy, która powstała dopiero po wojnie.
Sąsiaduje z wielkim kombinatem metalurgicznym. Jednak jest jednym z
najstarszych wciąż widocznych dowodów na działalność
człowieka w tej okolicy. Powstał prawdopodobnie w VII lub VIII
wieku Istnieje też hipoteza datująca go, podobnie jak kopiec
Krakusa, na czasy Celtów, czyli I wiek n.e. Prawdopodobnie kopiec
służył celom kultowym lub faktycznie stał się czyimś
grobem. Nie wiemy tego na pewno, gdyż nigdy nie poddano go badaniom
archeologicznym. I niech tak zostanie - po co niszczyć
legendę o Wandzie co nie chciała Niemcza ? |
Wrogie siły,
które chcą nas poróżnić z bratnim od wieków narodem niemieckim,
rozpowszechniły legendę, według której córka Kraka, Wanda,
rzuciła się do Wisły, żeby tylko nie wyjść za
mąż za obywatela Niemiec Prawda historyczna jest zupełnie
inna. Uroda Wandy była tak wspaniała, że mężczyznom,
którzy patrzyli na nią, bardzo szybko odbierało dech w piersiach, a
chwilę potem, odejmowało mowę. W tamtych czasach, słowo
niemiec, oznaczało tego, kto nie mówi, a więc człowieka,
któremu odjęło mowę, a więc mogło oznaczać
każdego mężczyznę, który po prostu spojrzał na
Wandę. Nie jest prawdą, że księżniczka Wanda nie
chciała obywatela zaprzyjaźnionego kraju! Ponieważ Wanda
była pierwszą w Polsce feministką, po prostu nie chciała
chłopa! Miała po temu rozliczne powody. Jeden z jej braci był
znanym niszczycielem okolicznej fauny, który zasłynął zabiciem
ostatniego w okolicy smoka, a drugi brat zasłynął zabiciem
ostatniego w okolicy brata. Do tego, jeden z braci miał na imię
Lech! Do dzisiaj nie bardzo wiadomo, czy on zabił, czy to jego zabili,
ale pewne jest, że Lech brał bezpośredni udział w
morderstwie! Czy można się dziwić, że Wanda czuła
pewną niechęć do mężczyzn? Wzięła
więc sprawy królestwa w swoje ręce, przegnała brata
bratobójcę i sama stanęła na czele Królestwa, a więc i
armii. Jako Szefowa Sił Zbrojnych, musiała stoczyć kilka
bitew. Wszystkie były dla Wandy zwycięskie i wszystkie obyły
się bez strat własnych! Stało się tak, dzięki
zastosowaniu przez Wandę, nowej, bardzo nowatorskiej taktyki. Wanda,
jako kobieta, traktowała wiele spraw bardzo dosłownie.
Ponieważ stanęła na czele Sił Zbrojnych,
stanęła na ich czele, w sensie dosłownym. Wrogie armie
składały się wyłącznie z mężczyzn! Na
widok Wandy stojącej na czele swych wojsk, wszystkim wrogom
odbierało dech, mowę, siły, a w rezultacie wolę walki.
Strat nie było więc, również u przeciwników. Była
więc Wanda wynalazczynią pierwszego, w pełni ekologicznego
sposobu prowadzenia zwycięskich wojen! Jednym z jej przeciwników,
był Rytygier zwany Tranem Łemańskim, ów
niedoszły małżonek, z którego powodu, według legendy,
rzuciła się Wanda do Wisły. |
Witraż znajduje się, , w
Gmachu Głównym Muzeum Narodowego w Krakowie, w Galerii Sztuki Polskiej
XX wiek W
rzeczywistości, Wanda odesłała tyrana do domu razem z
ubezwłasnowolnioną armią i kazała mu, więcej nie
pokazywać się jej na oczy. Zrozpaczony Tyran Lemański
wrócił ze swoją armią do domu i założył tam
Związek Wypędzonych.Rządy Wandy były długie,
szczęśliwe i owocne, ale jako feministka, nie zostawiła
potomstwa i Polska, na pojawienie się prawdziwej dynastii w swojej historii,
musiała czekać kilkaset lat, do pojawienia się na scenie
politycznej Mieszka .www.niegdysiejszy.salon24.pl/ |
Libusza, Lubosza (czes. Libuše) –
według kroniki Kosmasa, legendarna władczyni Czech, najmłodsza
córka Kroka, założycielka Pragi |
Hipoteza
mówi, że imię to powstało od nazwy plemienia Wandalów, lub wodza
Chorwatów -Avandzy - wzmiankowanego przez X-wiecznego arabskiego kronikarza
Al-Masudiego. |
–
bohaterka polskiej legendy. Według najbardziej znanej
wersji Wanda, córka Kraka i
polska księżniczka, nie zgodziła się na małżeństwo z księciem niemieckim.
Urażony książę najechał ze swoimi wojskami ziemie
polskie. Armia pod dowództwem Wandy zdołała odeprzeć atak.
Wanda jednak zdecydowała się na samobójstwo, rzucając się
w nurt Wisły, aby
nie prowokować kolejnych napaści (według innej wersji
była to ofiara za odniesione zwycięstwo). |
Jan
Długosz herbu Wieniawa (łac. Ioannes Dlugossius, Longinus; Jan Długosz w swojej pracowni
|
Macierzyństwo Stanisław
Wyspiański Madonna, 1909, Galeria Obrazów, Lwów Hofman Vlastimil (1881-1970), malarz
narodowości czeskiej, uczeń J. Stanisławskiego, J. Malczewskiego,
L. Wyczółkowskiego w Krakowie i Gérome'a w Paryżu |
|
Wanda |
"Roczniki,
czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego" Jan Długosz.
Wydanie z roku 1615. Fresk
przedstawiający Jana Długosza z końca XV w Jego domu w
Wiślicy |
Personifikacja Europy z 1570 roku. Między
Wisłą a Odrą, Germanią a Polonią nad wybrzeżem
Bałtyku autor umieścił "Vandalię". Z Plemienia Wandalów - wojownik |
Imię
Wanda, |
Widok na Wisłę Jan
Nepomucen Głowacki Z plemienia Wandałow - rycerz |
J. Długosz w
swojej "Kronice" uważa, że
imię Wanda to znaczy tyle, co "wędka",
gdyż dziewica była tak powabna, że urodą swoją
jakby na wędkę ludzi imała". Co ciekawe, zdaniem
Długosza, od jej imienia Wisłę nazwano Wandalusem, a
Polaków... Wandalami. Swoją drogą, Wanda rzeczywiście ma
jakiś związek z wandalami, tyle że dzisiejszymi, którzy co
jakiś czas burzą wzniesiony tam w XIX w. pomniczek, a jego
cokół pokrywają niewybrednymi napisami. Wokół kopców
zakładano cmentarze, tak samo jak później, w średniowieczu,
robiono to wokół kościołów. |
Opracowania
Bartłomieja Paprockiego "Gniazdo Cnoty”, Herby Rycerstwa Polskiego
swój początek mają". Kraków: Druk. Andrzeja Piotrkowskiego,
1578.
"Piast i Rzepicha".
http://fotopoznan.blogspot.comCzeslaw Woźniak - |
Piast i Rzepicha |
Najstarsze, znane
zapisy sięgają dziadków legendarnej Wandy - bliżej
nieokreślonego Gaeckiego księcia i siostry Lecha I Połowca.
Ich synem był Vichimir,
znany jako bratanek wspomnianego Lecha I.
Ten oto Vichimir jest ojcem Wandy.
Pokrewieństwo to jest podkreślone w jej pełnym nazwisku, które
brzmi Vanda Vichimirsdotter.
Wanda, podtrzymując bliskie relacje z Longobardami,
(prawdopodobnie) poślubia Rytygiera z Gaety.
Owocem tego związku jest nie kto inny, a Rzepicha Rithogarsdotter -
żona samego Piasta
Kołodzieja.
[drzewa genealogicznego Wandy Rodovid.
]
Możnowładzwo
polskie
Lech |
|
Piast – symbol wszystkiego co rodzime,
swojskie i bezpieczne. Najciekawsze jest to, że czcimy kogoś, o którym prawie nic
nie wiemy, ba nawet nie jesteśmy pewni czy w ogóle istniał! Ale to nie tylko nasza polska specyfika...Im więcej o nim
„wiemy”, tym więcej pytań się nasuwa. A
komu zawdzięczamy kronikarski przekaz o kmieciu Piaście?
Anonimowi zwanemu Gallem – wszystko jasne i przejrzyste...:)
[cytat]"Bo chłop
ma coś w sobie z Piasta, chłop potęgą jest i basta"
[autor]Stanisław Wyspiański[/autor][/cytat]
Ale na razie przed wypłynięciem na ocean domysłów, hipotez,
opinii itp., przedstawię „pewne” informacje spod pióra pierwszego
kronikarza państwa (o dziwo) piastowskiego :).
Wg Galla Anonima Piast Kołodziej (znany również
jako Piast Oracz) był prapradziadkiem pierwszego historycznego władcy
polskiego. Anonim podaje, że ojcem Piasta był niejaki
Chościsko, żoną Rzepicha, a męskim
potomkiem Siemowit. Piast mieszkał ze swoją rodzinką w ubogiej
chałupce na gnieźnieńskim podgrodziu.
*
Według innych legend sam Piast pochodził ze wsi Noć
(powiat koniński- gmina Wierzbinek). Świetlana
przyszłość syna Piasta została przepowiedziana przez dwóch
nieznanych wędrowców, którzy będąc zmęczeni i głodni
poprosili Piasta o gościnę. Akurat
odbywała się w domu kołodzieja uroczystość
postrzyżyn 7-letniego syna. Piast chętnie zaprosił
nieznajomych do stołu i poprosił ich o
błogosławieństwo i nadanie imienia chłopcu. Dwaj wędrowcy nadali mu imię Siemowit i przepowiedzieli
mu wielką przyszłość. Dziękując
za gościnę pobłogosławi jeszcze raz chłopca i
wszystkich biesiadników, po czym odeszli w dalsza wędrówkę.
Rzepicha- żona gospodarza, gdy poszła do spiżarni
spostrzegła, że zapasów nie ubywa. Wszyscy uznali
to za dobrą wróżbę
*
W niedalekiej przyszłości Siemowit, objął władzę
w państwie po okrutnym księciu Popielu, którego zjadły myszy.
Potomkowie Siemowita rządzili (z przerwą) państwem polskim do
śmierci Kazimierza Wielkiego - 5 listopada 1370r.
Anonimowe rozmyślania...Ciekawe,
że sam autor „Cronicae et gesta ducum sive principum Polonorum” nie jest
zbyt wylewny, gdyż pisze: „Lecz dajmy pokój rozpamiętywaniu dziejów
ludzi, których wspomnienie zaginęło w niepamięci wieków i
których skaziły błędy bałwochwalstwa, a wspomniawszy ich
tylko pokrótce, przejdźmy do głoszenia spraw, które utrwaliła
wierna pamięć”. Czyżby wiedział coś
jeszcze, a specjalnie nie dopisał?
*
Są według mnie trzy możliwości:
1. Faktem jest, że w chwili pisania „Kroniki...” nie był wstanie
odnaleźć naocznych świadków tamtych wydarzeń.
Opierając się na niepewnych informacjach (często zapewne
sprzecznych) nie był w stanie odkryć tej jednej jedynej... prawdy-
rzecz jasna:) Spisał więc te
najistotniejsze elementy będące zarazem najmniej kontrowersyjnymi. Dodatkowo sam przyznał, iż nie jest pewny
prawdziwości tego przekazu.
*
2. Gall znał ciemną stronę historii rodu i jego dojścia do
władzy. Nie mógł otwarcie jej przedstawić- gdyż był na
garnuszku u księcia piastowskiego. Kronikarz wielokrotnie wskazywał,
byśmy czytali go „między wierszami”- i tym razem chciał
„głośno milczeć”. Specjalnie więc owinął podanie
o genezie Piastów w magiczną legendę, od której się widocznie
dystansował. Oczywiście, nie wszystko musi być bajką,
bohaterowie mogą być autentyczni, lecz niektóre wydarzenia mogą
być „troszkę” podretuszowane. W ten sposób Gall mógł zachować
głowę, jak i czystość sumienia, gdyż o swoim
przekręceniu poinformował w sposób delikatny czytelnika.
*
3. Anonim nie chciał chwalić pogańskich przodków Mieszka. Z
racji kronikarskiego obowiązku wspomniał o nich tylko pokrótce, a
wszystkie zasługi na rzecz budowy państwa polskiego składa na
rzecz Mieszka i jego potomnych.
Piast jako...Neantyka
historyczna przedstawiła kilka hipotez dotyczących Piasta. Pierwsza
głosi, iż cztery pokolenia przed Mieszkiem istniał na dworze
Popielidów urząd opiekuna dworu- popularnie zwanego Piastunem. Dygnitarz
ów (zgodnie z ówczesnymi normami) korzystając ze słabości swego
pana i łaskawcy, pozbawił go tronu i „wyeliminował” cały
jego ród. Wczesnosłowiański zamach stanu był przeniesieniem na
rodzime podwórko genealogii Karola Wielkiego. Zbiegiem lat Piastun stał
się Piastem z legendy, a jego pochodzenie miało sugerować o
prawowitym charakterze ich rządów. Z tej koncepcji wynika, że
przodkiem Piastów był nie Piast, a ktoś zupełnie inny, lecz
również zwany Piastem, jest to wiec podgląd o częściowym
nieistnieniu Piasta.Druga wersja głosi, iż imiona „Piast” i
„Rzepicha” oznaczają dawne bóstwa pogańskie. W wyniku wkroczenia
religii chrześcijańskiej, tradycja boska wtopiła się w
tradycję dynastyczną. Tak jak faraonowie byli potomkami boga Re, tak
książęta polscy potomkami boga Piasta:Piast, drzeworyt z kroniki
Macieja z Miechowa
Kolejną hipotezą jest obraz Piasta- Lechity (teoria mi
najbliższa). Ojciec Piasta zwał się Chościsko. Co ciekawe
również, zły Popiel został nazwany Chościskiem. Termin ten
oznaczał prawdopodobnie księcia. Może więc w
żyłach Piasta płynęła książęca krew?
Możliwe... Przypuśćmy, że w VIII w. na teren dzisiejszej
Wielkopolski przybywa migrujące plemię pod przywództwem
chościska (czyli księcia) Lecha. Plemię to zakłada swoje
państewko ze stolica w Gniezdnie (później przemianowana na Gniezno).
Lechici mają na północnym- wschodzie za sąsiadów bogatych i
silnych Goplan, których jednak na razie nie obchodzą „nowi” sąsiedzi.
Na podstawie roczników karolińskich można określić, że
w 805r.Lech (?) wyprawia się z pomocą do Czechów, którzy za
napaść na Awarów zostali zaatakowani przez wojska cesarza Franków
Karola Wielkiego. W nieudanej wyprawie ginie Lech, nie pozostawiając
dojrzałego dziedzica. Sytuację wykorzystują Goplani, którzy
podbijają młode, ale już prężnie funkcjonujące
państwo Polan. Rozpoczyna się okres niewoli, w której byli
członkowie rodziny panującej i „arystokracja” stają się
zwykłymi chłopami. Dlatego właśnie w poł. IX w.
Geograf Bawarski wymienia Goplan, a nie Polan. Jednakże, Polanie
zachowują swoją tradycję i tożsamość, a kiedy na
chościskowym tronie zasiada Popiel, dochodzi do buntu. Popiel zostaje
zabity, a syn jednego z przywódców powstania- Piasta, Siemowit z racji
płynącej w jego żyłach krwi Lecha zostaje wybrany na
władcę.
Kariera Piasta.
Moda na Piasta rozpoczęła się dopiero kilkaset lat po jego
rzekomej śmierci. Już wówczas Piast był różnorako
interpretowany. W okresie Złotego Wieku, gdy szlachta walczyła o
dominującą pozycje w kraju, stworzono zadziwiającą
koncepcję jej pochodzenia. Z jednej strony podkreślała swą
odrębność od innych klas społecznych, a z drugiej starała
się odkreślić swoja rodzimość i swojskość. W
dobie królów elekcyjnych szlachta zaczęła się domagać
„króla- Piasta”- rozumianego jako najlepszego kandydata z jej własnego
grona. Co ciekawe „Piastem” można było zostać również przez
małżeństwo. Nazwa średniowiecznej dynastii panującej
jako „piastowska” była wytworem erudytów śląskich z
przełomu XVII i XVIII w. Upowszechnił je później Adam
Naruszewicz, wzbogacając karty ojczystej historii Polaków ku pokrze¬pieniu
serc. W niewiele lat później na plan pierwszy wysunęło się
chłopskie pocho¬dzenie pierwszego polskiego rodu panującego. Był
to zarówno przejaw kompleksu winy wobec stanu włościańskiego,
jak i próba rozbudzenia w nim poczucia tożsamości naro¬dowej i
historycznej. Postać "kmiotka na książęcym
stolcu" była nośnym symbolem, propagowanym wręcz
natrętnie już na elementarnym poziomie edukacji. Skutki
przero¬sły najśmielsze oczekiwania. Chłopstwo rzeczywiście
zaczęło się utożsamiać z synem Chościska, co
nasiliło się zwłaszcza pod koniec XIX wieku za sprawą agraryzmu,
doktryny głoszącej, że stan kmiecy jest jedyną zdrową
i twórczą częścią narodu i tylko on zasługuje na miano
"ludu". Imię "Piast" trafiło zatem na zielone
sztandary najpotężniejszych partii ludowych. Pod jego patronatem
tworzono kolejne wersje programów "Polski Ludowej" - czyli
chłopskiej, tak bowiem rozumiano wtedy ten termin. Jeden nawet
doczekał się realizacji... W literaturze pojawia się w Starej
baśni Józefa Ignacego Kraszewskiego. Jest też bohaterem wiersza
Kornela Makuszyńskiego Za króla Piasta Polska wyrasta. Piast (jako Dago-Piastun)
jest głównym bohaterem luźno opartej na faktach historycznych
powieści dla dorosłych Zbigniewa Nienackiego Dagome Ludex (lub w
innym wyddaniu Historia Sekretna) przedstawiający życie Piasta,
podboje oraz zjednoczenie krain ówczesnych plemion.
Z biegiem czasu pojęcia "Piast", "piastowski"
nabrały zabarwienia ogólnonarodowe¬go. Śpiewamy przecież w
nieoficjalnym hymnie narodowym, Rocie: "Polski my naród, polski lud,
królewski szczep piastowy".
Zbitka pojęciowa doprawdy zdumiewająca :) Zauważmy, że
Piast wyrósł już na króla i jako taki stał się
protoplastą nie tylko dynastii panującej czy nawet stanu kmiecego,
ale całego narodu. W świadomości społecznej termin
"Piast" zakorzenił się na dobre w stuleciu XX, stając
się symbolem polskości na równi z Orłem Białym i Mazurkiem
Dąbrowskie¬go. W czasach PRL był najbardziej ulubioną
maskotką władzy wszelkiego szczebla. Imieniem "Piast"
chrzczono, co popadło: okręty i statki, huty i kopalnie, kluby
sportowe, spółdzielnie pracy, szkoły i równego rodzaju towarzystwa.
Polska była w piastowskich granicach, bronionych przez Wojsko Ludowe z
„piastowskimi” orzełkami na czapkach.
W nowej rzeczywistości Piast również znalazł swoje miejsce jako
symbol polskości.
Podsumowanie Piast
jest wręcz "zakodowany" w naszej polskiej świadomości.
Możemy go uważać za historycznego, czy legendarnego
protoplastę pierwszej polskiej dynastii panującej. Każdy naród
ma swojego „ojca”. W roli „Ojca” Polan widzę Lecha, ale w roli „Ojca”
narodu polskiego najodpowiedniejszą osobą wydaje mi się
właśnie Piast Kołodziej. Jest fenomenem społeczno-
historycznym, działa na wyobraźnie profesjonalnych badaczy i
zwykłych śmiertelników. Z pewnością wokół jego osoby
będą krążyć kontrowersje (to nieuniknione), ale to i
tak nie zmienia faktu, że wśród Polaków jego osoba zawszę
będzie dziwnie bliska i swojska.
Wierzmy jednak w legendy!- przecież i tak muszą zawierać ziarnko
prawdy:) http://www.konflikty.pl/a,617,Sredniowiecze,Piast_-_zywa_legenda.html
BibliografiaSzwarc, M. Urbański, P. Wieczorkiewicz „100 postaci, które
tworzyły historię Polski”
Łowmiański H., Dynastia Piastów we wczesnym średniowieczu, [w:]
Początki Państwa Polskiego, t. 1, Poznań 1962.
Łowmiański
H., Początki Polski, t. 5, Warszawa 1973.
Piast Kołodziej z rodziną- Franciszek
Walczowski [www.panoramio.com] |
Piast Kołodziej- Elekcja Piasta na księcia
według Antoniego Oleszczyńskiego |
Piast Kołodziej -Pomnik przed starostwem
Powiatowym w Złotowie www.panoramio.com/photo/25825068 |
Już na Boże Narodzenie, Miłe dzieci, w
zeszłym roku Wszystko wam opowiedziałem O wawelskim strasznym
smoku. |
„A co dalej? a co dalej?” Mnóstwo dzieci głośno woła.
Zaraz wszystko wam opowiem, Tylko siądźcie dookoła. |
Pamiętacie króla Kraka, Co był
głośny z sławnych czynów? Miał on córkę:
śliczną Wandę, I dwóch miał dorodnych synów. |
Pamiętacie króla Kraka, Co był
głośny z sławnych czynów? Miał on córkę:
śliczną Wandę, I dwóch miał dorodnych synów. |
Wtem z Wawelu wieśċ przylała Jakby
głos czarnego ptaka: „O, nieszczęście, o,
nieszczęście! Nie masz, nie masz króla Kraka!” |
Już na wieki zamknął oczy, I już
słowa nie wypowie. Płacze po nim córka Wanda, Płaczą po
nim dwaj synowie |
Kto żyw, ziemię w rękach nosił,
Czy kobieta, mąż, czy chłopiec, I nad grobem króla Kraka
Wielki usypali kopiec. |
Męże starzy i czcigodni Ogłaszają
wnet orędzie, Że najstarszy syn królewski Królem na Wawelu
będzie! |
Siadł król nowy w swej świetlicy, W
śnieżnobiałej siadł sukmanie, I tak rzecze: – „Dobrym
królem Będę dla was, Krakowianie!” |
Cieszy się królewna Wanda, I
szczęśliwa w głos się śmieje, Lecz brat młodszy
chmurnie patrzy Jak wilk, kiedy mknie przez knieje |
„Co ci jest, mój bracie miły?” Tak mu nowy król
powiada. „Czemu mroczą się twe oczy, Czemu twarz twa taka blada?” |
A ten młodszy brał ponury W takie słowa
mu odpowie: „Nie chcę, abyś ty panował, Ja mam królem byċ
w Krakowie!” |
Gniew jak płomień go ogarnął I
wąż serce mu oplata, Chwycił miecz i –
nieszczęśliwy! Własną ręką zabił
brała. |
Skoro pojął, co uczynił,
Przelękniony, przerażony, Dopadł konia i ucieka W straszne i
nieznane strony. |
|
Biegną ludzie z wszystkich domów, Rojni jakby
pszczoły z ula, I wołają: – „Biada, biada! Nie ma króla, nie
ma króla!” |
Lecz niewiasty, co się zbiegły Tłumnie
do wawelskiej bramy, Zawołały: – „Nie ma króla, Lecz królewnę
przecie mamy!” |
I już biegną, i szukają, Kędy
Wanda się ukryła. A krzyk wielki się rozlega: „Panuj nam,
królewno miła!” |
Wanda, jak kwiatuszek biała, Słucha, patrzy
w wielkiej trwodze. Jasne łzy jej z oczów płyną, Bo któż
pomóc ma niebodze? |
|
Mówi, jakby ptaszek śpiewał: „O,
nieszczęsna ja sierota! Jakżesz mi to byċ królową, Co
koronę ma ze złota?” |
„Mnie przystoi z kwiatów wianek, Lub z zielonych
liści drzewa, Bom dziewczynka bardzo cicha, Co z ptaszkami pieśni
śpiewa!” |
Wtem złocista słońca smuga Na
dziewczęce padła skronie I tak na jej głowie błyska,
Że wygląda jak w koronie. |
„Cudy, cudy!” – słychaċ wkoło Wielkie
i radosne głosy: „Już królową jesteś naszą, Tak chce
słońce i niebiosy!” |
|
Ptaki szybko poleciały Z przeradosną
tą nowiną, By zaś morzu ją ogłosiċ, Fale
Wisły szybko płyną. |
Las obwieścił ją lasowi, Wiatry dolne
górnym wiatrom, Potem chmury ją poniosły Aż ku niebotycznym
Tatrom. |
Wiedzą o niej w całej ziemi, Wiedzą
blisko i daleko, A królewnę Wandę niesie Koń tak biały,
jakby mleko. |
Jedzie poprzez Kraków śliczny Wanda nasza
ukochana. A po drodze wszyscy ludzie Padli przed nią na kolana. |
Potem rzecz się dziwna stała: Na wawelskim
częstokole W noc miesięczną stały straże Pilnie
patrząc w las i pole. |
Kraków wieńcem otaczały Srogie puszcze,
gęste knieje, Cicho było w nich i mroczno, Lecz coś dzisiaj
łam się dzieje! |
0 północy wyszedł z lasów Wielki tłum
dzikiego zwierza, I wzdłuż Wisły uroczyście Na wawelskie
wzgórze zmierza. |
Czarne dziki, żubry, tury, Wilki. lisy, a na
przedzie Jako puszczy senatorzy Przeogromne szły niedźwiedzie. |
|
W ślad za nimi gawiedźdrobna, Zwierz
malutki, leśne brzdące: Liszki, kuny i łasice, I wiewiórki, i
zające. |
Przystanęły u stóp wzgórza, A gdy
niedźwiedźdał im hasło, Wtedy rykiem, piskiem, wyciem,
Sto zwierzaków głośno wrzasło. |
Bieży Wanda, obudzona, I tak woła
uśmiechnięta: „Ucieszyłyście me serce, Dzięki,
dzięki wam, zwierzęta!” |
A najstarszy wśród niedźwiedzi Tak się
wzruszył jej widokiem, Że odtańczył taniec puszczy Wielce
uroczystym krokiem |
Tak zaczęła panowanie Wanda śliczna i
radosna, Gdy nad całą polską ziemią Nowa
rozkwitnęła wiosna. |
Nie ma głodu w polskiej ziemi, Nikt nie
żali się, nie płacze, Każdy Wandę
błogosławi: I bartnicy, i oracze. |
Nikt nikomu krzywd nie czyni, Bo królewna pilnie
strzeże, By wśród polskich ludzi była Święta zgoda i
przymierze. |
Lecz w Krakowie nad czymś radzą,
Jakieś sobie szepcą troski, Czymś się martwią zacni
rajcy, Czymś się martwi wójt krakowski. |
Radzą, radzą, aże wreszcie Uradzili po
dniach wielu: „Znajdźmy męża dla królewny, Smutno samej na
Wawelu!!” |
Gdy jej o tym powiedzieli, Łzy nabiegły w
jej oczęta, Bo niewinne jej serduszko Wciąż pamięta,
wciąż pamięta… |
O, najmilsza ty Wandeczko! Wszak niedawno, bo przed
rokiem, Był tu syn morskiego króla, Co ze strasznym walczył
smokiem. |
Kiedy ptaki go uniosły, Rzucił piórka dwa
łabędzie, Jakby jej powiedzieċ pragnął, Że
pamiętaċ zawsze będzie |
|
.Zwał się książę ów:
Bursztynek, I znów teraz jej się roi, Śliczny jakby malowanie,
Złotowłosy, w srebrnej zbroi. |
Więc pobiegła nad brzeg Wisły, Kwietny
wianek zdjęła z czoła, A gdy go na fale rzuca, Tak cieniutkim
głosem woła: |
„Płyń z Wisełką, o wianeczku,
Płyń na morze po me szczęście, I opowiedz Bursztynkowi,
Że mnie oddaċ chcą w zamęście!” |
Już wianuszek fala wzięła I do morza
prędko zmierza, Ale straszna się przygoda Stała koło
Sandomierza. |
|
|
W ciemnej mieszkał tam pieczarze Stary Wodnik,
co swe cielsko Wciąż rybami karmił chętnie, Lecz gdy nie
miał ryb, jadł zielsko. |
Bardzo głodny był, gdy nagle Ujrzał
wianek w jasne rano, Więc go chwycił i czym prędzej Tak
pożera jak koń siano. |
Myśli o tym Wanda biedna, Że jej list
poniosła rzeka, I serduszko swe ucisza I wciąż czeka, i
wciąż czeka. |
A tymczasem w całym świecie Szepcą
króle i rycerze: „Niech mnie ujrzy Wanda śliczna I na męża
mnie wybierze!" |
Przeto z wszystkich ziemi krańców Jadą
króle i książęta, I rycerze w złotych zbrojach, I
paziowie, i panięta. |
Dnia jednego do Krakowa Przybył orszak z
wielkiej dali, A w Krakowie krzyk się podniósł: „Czarni ludzie
przyjechali!” |
Mieli twarze jakby na nich Rozmazali czarnośċ
farby, A przybyli na zwierzętach, Co na plecach miały garby. |
Jeden z czarnych, cały w złocie, Co
koronę miał na głowie, Padł przed Wandą na kolana I
coś gadał w swojej mowie. |
Nikł nie wiedział, o co prosi, Gdy
przyklęknął na kobiercu, Ale Wanda wnet pojęła, Bo
położył dłoń na sercu. |
Dary przed nią kładł bogate,
Złotem sypał i perłami, A co słowo rzekł – to
wzdychał I zawracał wciąż oczami. |
Wanda smutno nań spojrzała Główką
kręcąc przelęknioną, Jakby mu powiedzieċ
chciała, Że nie będzie jego żoną. |
Krzyknął czarny król boleśnie,
Porażony owym znakiem, Garbatego dosiadł zwierza, I
popędził z swym orszakiem. |
A gdy księżyc się odmienił, Znów
wieśċ bieży po Krakowie, Że ze stron dalekich jedzie
Zalotników całe mrowie. |
Najpierw przybył książę
świetny Z hindostańskiej aż krainy, Strój jak tęczę
miał, a na nim I diamenty, i rubiny. |
Na straszliwym czarnym zwierzu Wjechał do
polskiego grodu, A zwierz miał aż dwa ogony, Krótszy z tyłu,
dłuższy z przodu. |
Gdy ten książę Wandę zoczył,
Co siedziała zatroskana, Głośno krzyknął, a zwierz
straszny Upadł przed nią na kolana. |
Wtedy pan z zamorskiej ziemi Zszedł z potwora i,
wzruszony, Przed prześliczną tą panienką Wybił
siedemkroċ pokłony. |
Dziwne ptaki dał jej w darze A gdy ogon ptak
roztoczy, Wtedy na nim barwy płoną I tęczowe lśnią
się oczy. |
Długo mówił ów mąż strojny, Jakby
chciał poruszyċ głazy, A gdy zmęczył się – na
nowo Bił pokłony siedem razy. |
A królewna patrzy smutno I cichutko znak mu daje,
Że za męża go nie weźmie, Więc niech w obce wraca
kraje |
Krzyknął książę
boleściwie, Jakby wolał: – „Biada, biada!” I łzy roniąc
bezustannie Na potwora swego wsiada. |
W dal pojechał poprzez puszcze, Ze swym smutkiem
i żałobą, Ale ptaki pozostały, Bo zapomniał
wziąċ je z sobą. |
Odtąd zawsze w pawie pióra Stroją czapki
krakowiacy I śpiewają na świat cały: „Albośmy to
jacy–tacy!” |
Ale to nie koniec jeszcze! Bo
do wawelskiego grodu Przybył w blaskach i bogactwach
Książę z Dalekiego Wschodu |
Taki żółty jak bursztyny, Jakby w dymie
uwędzony, Długi warkocz miał u głowy I czapeczkę
miast korony. |
To zaś było najśmieszniejsze, Że
przedziwne miał paznokcie, Lśniące, farbą malowane,
Długie chyba na dwa łokcie. |
I on odszedł, boleściwy, Skrywszy się
w złoconej budzie, Którą szybko na ramionach W dal ponieśli
żółci ludzie |
|
Przybył syn perskiego króla, Nie na koniu, nie w
rydwanie, Ale w czarodziejski sposób, Na lecącym w świat dywanie. |
Wnet arabski król się zjawił Z wojowników
dzielnych zgrają, Na rumaku, co giął szyję, Jak
łabędzie ją zginają |
Skośnooki chan tatarski, Nadaremno szukał
chwały, Potem zgrzytał tak, że z zębów Iskry rojem
poleciały. |
Przybył potem król nieznany, Niezmiernego
pełen blasku, I przed Wandą berłem złotym Serce
wyrysował w piasku. |
|
Tak ze wszystkich krańców świata Zalotnicy
przybieżali: Świetni, strojni i potężni, Czarni,
żółci albo biali. |
Lecz żadnego Wanda nie chce! Wciąż
Bursztynka przypomina, I łzy roniąc szepce cicho: „Biedna, biedna
ja dziewczyna!” |
„O, mateńko!” – tak się żali – „Czemu
nie ma cię na świecie? Dobrą byś mi dala radę,
Utuliłabyś swe dziecię!” |
Przyszli ku niej polscy woje, Wielkie widząc jej
nieszczęście, I tak rzekli: – „O, królewno! Czemu nie chcesz
pójśċ w zamęście?” |
„Wielu było tu już królów, Jeszcze
więcej ich tu stanie, Ty zaś wskazaċ racz jednego – Niechaj
mężem twym zostanie!” |
Wtedy Wanda tak im rzecze: „To wam mówi córka Kraka:
Jeśli muszę pójśċ w zamęście, Pójdę tylko
za Polaka!” |
„To mój zamiar jest
niezłomny! Choċ tu królów było wielu – Polak tylko jasnooki
Będzie mieszkał na Wawelu!” |
„Nie masz książąt między nami!”
Zawołali w głos rycerze. Na to Wanda mówi cicho: „To mnie raczej
śmierċ zabierze!” |
Ledwie słowa te wyrzekła, Słychaċ
głosy pełne trwogi, Potem u wawelskiej bramy Straże
zatrąbiły w rogi. |
Patrzą: na wawelskim stoku Konny jakiś
rycerz słoi, Wzrok ma groźny, rudą brodę, Cały w
czarnej skryły zbroi. |
W róg zatrąbił, potem woła Tak
słowami donośnymi: „Jam jest Rytygier potężny, Co z
teutońskiej przybył ziemi!” |
„Otwierajcie mi wrzeciądze, A wy
pośpieszajcie, straże, Bo w gniew wpadnę, niecierpliwy, Ja tak
chcę i ja tak każę!” |
|
„Czego żądasz, o, rycerzu?” Głosy
mówią zatrwożone. „Chcę królewny waszej Wandy, Aby pojąċ
ją za żonę”. |
Słyszy Wanda straszne słowa, Więc
wychodzi wnet z alkierza, Uciszyła swe serduszko I tak mówi do rycerza: |
„Cudzoziemcze w czarnej zbroi! Wiedz, że mnie
przysięga wiąże, Nigdy mężem mym nie będzie
Obcy król ni obcy książę!” |
„Tedy biada twojej głowie!” Niemiec
krzyknął w głos zuchwale. „Jeśli żoną mą
nie będziesz, Wielkim ogniem Kraków spalę!” |
„Mieczem twe zwojuję ziemie, Zniszczę
polskie wsie spokojne, Ino wojska me przywiodę, By ci straszną wydaċ
wojnę”. |
„Nie poruszą mnie łzy twoje, Ni
westchnienia, ni boleści, Ja tu po odpowiedźwrócę, Skoro minie
dni czterdzieści”. |
Już odjechał na rumaku, A królewna
złotowłosa W wielkiej męce łzy wciąż roni,
Czyste jak poranna rosa. |
Dni tak płyną jakby woda, Jak na Wiśle
fala chyża, A ten straszny dzień czterdziesty Coraz bardziej
się przybliża. |
Bieży goniec i tak woła: „Wielka na nas
idzie siła. Rytygier już wojska zbiera, Ratuj nas, królewno
miła!” |
Bieży drugi i tak woła: „Zbierzcie
się, Polacy, razem, Pójdźmy walczyċ, bowiem Niemce Z ogniem
idą i żelazem!” |
Słucha Wanda zadumana, Ciężko w sercu
niespokojna, I tak mówi: – „Tylko o mnie, O mnie straszna będzie wojna!” |
„Biedna, biedna ja sierota... Cóżem winna, ja –
dziewczyna ? Że przeze mnie cierpieċ będzie Ukochana ma
kraina?” |
Idzie Wanda nad brzeg Wisły, Patrzy w fale,
mknące szybko, I tak myśli: – „Lepiej by mi Byċ srebrzystą
w wodzie rybką!” |
Słucha, o czym szemrzą fale, Plusk
wydając nieustanny, A wtem z Wisły się wychylą Dwie
prześliczne wodne panny. |
Ręce ku niej wyciągnęły I tak
mową mówią rzewną: „ Do nas pójdź, kwiatuszku złoty,
Zbliż się ku nam, o królewno!” |
„Pośród fal będziemy razem Tańczyċ,
pląsaċ wciąż wesoło, Aż uśmiechną
się twe oczy, Aż rozchmurzy się twe czoło”. |
„Szatę damy ci srebrzystą, Z
księżycowych blasków łkaną, A koronę z lilii wodnych
Uwijemy w każde rano”. |
„O, Wandeczko, o Wandeczko, Szumią, szemrzą
wody chyże, Pójdźtu do nas, ukochana... Bliżej...
bliżej... jeszcze bliżej!” |
A królewna szepce cicho: „Żegnaj mi, wawelski
grodzie, Zegnaj, śliczna polska ziemio, Żegnaj, dzielny mój
narodzie!” |
„Z całej cię miłuję duszy,
Życie daję ci w ofierze, Ty szczęśliwy bądź na
wieki, A mnie Wisła niech zabierze!” |
Potem się uśmiecha cudnie, I już
skacze w fale Wisły, A że słońce na nie padło, Fale
w tęczach się rozprysły. |
A w kasztelu, na Wawelu, Wstaje trwoga, lęk
się zrywa, Każdy drżącym pyta głosem: „Gdzie królowa
miłościwa?” |
Cały Kraków Wandy szuka, Wtem zawołał
rybak młody: „Patrzcie, jakie światło jasne Na wiślane
pada wody!” |
Popłynęli tam łodziami I z rozpaczy
potruchleli: Bowiem fale Wandę niosą, Strojną w kwiaty,
całą w bieli. |
Płacz niezmierny się rozlega, Płacze
polska ziemia cała: „Za nas, za nas śmierċ poniosła, Za
nas się ofiarowała!” |
Śpi spokojnie uśmiechnięte Biedne to
królewskie dziecię, A jej drużki, płacząc cicho,
Białe na nią sypią kwiecie. |
Potem zacni krakowianie Za dobrodziejstw
wdzięczni tyle, Wzniosły kopiec usypali Na cichutkiej jej mogile. |
|
Nad tym kopcem w
każde rano, Gdy wiosenne lśnią się dzionki, Z całej
Polski przylatują I śpiewają jej skowronki: „Tirli... tirli...
śpij, Wandeczko... Spij, królewno ukochana... Nigdy imię twe nie
zginie... Tirli... tirli... dana, dana!...” Kornel Makuszyński M. Walentynowicz
http://parafia-siennica.pl/index.php?pokaz=a_czytelnia/bajki/wanda/wa08
Umieszczone na niniejszej stronie treści i fotografie zapożyczone są z Internetu .Autorom publikującym należą się podziękowania co niniejszym ☻ czynię. Cały zbiór w witrynie stanowi wyłącznie materiał informacyjno -edukacyjny.
Grzegorz
Niedzielski
Spis
treści: |
> Wersja PDF artykułu (białe tło) <
Na Rusi Wielka Niedziela zwała
się Leldeń,
później Wełykdeń[79], Litwini zaś nazywali WielkanocLeldena.[80]
Ta ostatnia nazwa posiada związek z ludową praktyką lalavimas,
obrzędowego chodzenia nocą w Wielkanoc młodych ludzi,
śpiewających pieśni z obowiązkowym „lalo” w refrenie. Kawalerowie – lalauninkai pochodzący z jednej wsi,
śpiewali pod oknami panien z innej wsi serenady (stąd lit. lalout - „śpiewać serenady”) i
recytowali oracje, życząc młodym dziewczętom rychłego
zamążpójścia. Algirdas J. Greimas wskazuje na związek
obrzędu z błogosławieniem przez boginię Laimę
małżeństwu między młodymi z różnych miejscowości.[81]
U Słowian, analogiczne, wiosenne święto panien Lalnik / Laljik, to odpowiednik łazarowania, kojarzonego z
Wielkanocą. Według Witolda Prackiego dziedziłami pozostawały zabawy wielkanocne ze
śpiewami, znane w powiecie radzyńskim na Polesiu. W ten sposób Leldeń pozostaje odpowiednikiem znanego w
świecie germańskim święta Ēostre lub Ostara (staroangielskie Ēostre;
staro-wysoko-niemieckie * Ostara),
czyli obecnej Wielkanocy. Według Bedy Czcigodnego – angielskiego
bendyktyna, który w VIII wieku napisał dzieło De temporum ratione, u
pogańskich Anglosasów odbywały się w kwietniu święta
na cześć Eostry, bogini wiosny, zastąpione później
Wielkanocą. Zapis ten, wielokrotnie podważany, jak Długosza ma
jednak oparcie w analizie językowej, imię Eostry wywodzi się
bowiem od *austro,
indoeuropejskiego * h₂ewsṓs, a
pochodzącego ostatecznie z ie. rdzenia *
h₂owes-(* awes-),"świecić", czyli
imienia protoindoeuropejskiej bogini świtu, zwanej Eos, Aurora czy Uszas. Funkcjonalnie
odpowiada jej u nas Dzidzilelya – Wenera, natomiast śladów językowych
być może można by szukać w kaszubskiej bogini Jasterze.
Charakterystycznym dla naszego obszaru zwyczajem związanym z
Wielkanocą, a dokładnie z drugim jej dniem – Lanym Poniedziałkiem,
było polewanie wodą młodych dziewcząt
Lany Poniedziałek
"Dyngus" w dawnej Polsce.
W Bułgarii
znany jest z kolei wiosenno-letni obrzęd peperudy,
w zachodnich rejonach kraju zwanejdodolą/dudulą/ojlulą. Młoda
dziewczyna –
sierota (jak w wierzeniach kukułka!) ubrana w zielone gałązki i
trzymająca w dłoniach
pęczki
ziół,
prowadzana jest od domu do domu wraz z tańczącym i śpiewającym orszakiem. Polewa się ją wodą, zaś tekst
pieśni
jest modlitwą proszącą o
deszcz, urodzaj i obronę przed głodem.[82] Co ciekawe w tym kontekście, w
języku
greckim dalila oznacza "przynosząca /
nosząca
wody".
Wszystkie wymienione obrzędy mają swój odpowiednik w dawnym, irańskiem święcie Tiragan, obchodzonym według
obecnego kalendarza perskiego 5 lipca. Ludzie ubrani w krótką odzież udawali się wówczas
nad rzekę,
polewali się wodą, bili
w naczynia, dzbany, rozbijając je nawet, wypuszczali w niebo strzały,
kobiety zaś
przygotowywały
potrawę z
niedojrzałej
pszenicy. Wszystko to w celu przyzwania deszczu, metodą
wywodzącą się ze
starej magii kobiecej.[83] Święto znane jest do dnia obecnego jako armeński Wardawar, gdy wszyscy polewają się
wzajemnie wodą. Współcześnie łączy się je ze Świętem Przemienienia Pańskiego, obchodzonym 14 tygodni po Niedzieli Wielkanocnej,
ale pierwotnie związane
było z
boginią miłości i
piękna
Asthik, kojarzoną z
planetą
Wenus. Jej irańskim
odpowiednikiem była Ardwisura
Anahita, również powiązana z
wodami, a w szczególności z
deszczem (końmi jej
rydwanu są:
wiatr, deszcz, chmura i słota), „uważana za źródło życia, które
oczyszcza nasienie wszystkich samców i łona wszystkich samic, a także
mleko w piersiach wszystkich matek”.[84] Podobne zwyczaje znano i w Europie, a ich echem
pozstają
legendy o wystąpieniu
wód w związku ze
świętem
Marii Magdaleny (22 lipca). Jest to z kolei kontynuacja dawnych Neptunaliów, obchodzonych 23 lipca.[85]
Można
tutaj wysnuć przypuszczenie,
że
pierwotnie zwyczaj polewania wodą młodej dziewczyny uosabiającej
boginię powiązany
był
szczególnie z pierwszym dniem kąpieli,
a więc
obchodami sobótki /
palinocki / nocy świętojańskiej, w innych zaś
rejonach –
Zielonych Świąt, o
analogicznej obyczajowości. Obrzęd taki mógł również pojawiać się w cyklu obrzędowym od wiosny do połowy
lata, gdy odpowienia ilość opadów jest
konieczna dla właściwej
wegetacji roślin, i
co za tym idzie –
zapewnienia dobrych zbiorów. Co
szczególne, w wierzeniach astralnych uważano że
poranna rosa jest rozsiewana przez poranną
Wenus, stąd również skojarzenie wenusjańskiej bogini z wodami i deszczem. Lokalnie, w Urzędowie
kult dawnej bogini władającej
"żywymi
wodami" (co można również odnieść do wód płodowych)
najprawdopodobniej przeszedł później
na św.
Otylię
(Otoliję), wyjątkowo
czczoną tutaj
nie 13 grudnia, jak w innych rejonach kraju, zgodnie z kościelnym
kalendarzem liturgicznym, ale w Zielone Świątki, w
powiązaniu
ze świętym źródłem, którego
wody mają leczyć choroby
gardła, głowy i
oczu.[86] Według
podań, święta miała się
objawiać w źródle.
Serbia, bogini Ljelja
- Lela, wyobrażenie współczesne,
źródło: Starisloveni.com
Co istotne, imię Lelji, pochodzące od lelejać– "kołysać" wiąże się z wodami, staropolskie lelejanie to bowiem również "falowanie, burzenie się"
odnoszone do wód, leleti– "falować, kołysać się,
burzyć".
Podobnie w czeskim, lelenie– "falowanie, burzenie się".
W białoruskim lalejeć,
lalejić odnoszono do "ruszania się z
drganiem, drgania, iskrzenia się, lśnienia" wody. Także serbochorwackie lelovati, lelèjati, lelìjati se znaczy m.in "chwiać się, bujać się, płynąć".[87]
Językoznawca
Andrzej Bańkowski
próbował nawet
z tego powodu wywodzić lelejanie od reduplikowanego rdzenia *lei, związanego
z ruchem wód. Innego
zdania jest jednak Franciszek Sławski i raczej jemu należałby
przyznać rację.
Zachodzi tutaj typowa antropomorfizacja – nałożenie na zjawiska świata przyrody zachowania wiązanego
wcześniej z
człowiekiem.
Jak głoszą Rozmyślania
przemyskie: "O tem
yako myly Jesus spał v lodzy na morzu A wyatr ye sylnye lelyeyallll".[88]
Zwróćmy w
tym miejscu uwagę na
nabożny
stosunek do wód,
jaki pozostał u Słowian,
długo
jeszcze po wprowadzeniu chrześcijaństwa.
Ponieważ,
identycznie jak u Irańczyków, woda jest źródłem życia i ma moc magicznego oczyszczania, nazywano ją „mateczką”, „najstarszą
caryczką”, „siostrą Boga”, a
nawet „Chrystusową Matką”. Na wodę nie wolno, według ludowych wierzeń, pluć, gdyż w ten sposób „pluje się Matce Boskiej w twarz”.[89] Jedno z kierowanych doń polskich pozdrowień brzmi: „Niech
będzie
pochwalona przenajświętsza wodecka”.[90] Wszystkie te określenia
w jednoznaczny sposób
identyfikują ją z żeńskim bóstwem
i to w jego najpotężniejszym
aspekcie Wielkiej Bogini, matki lub siostry boga, w kontekście
chrześcijaństwa kojarzonej z Maryją -
Matką Boską.Wodom
(rzekom, jeziorom) składano kiedyś na Słowiańszczyźnie
obrzędowe
ofiary, prosząc o
deszcz, urodzaj, szczęście i pomyślność, zawsze zwracając się do
nich żeńskim imieniem - przykładami
są występujące często - „Lena”, „Elena” i „Uljana”.[91]
Są to
określenia
bliskie Lelji i Frigg – Elji.
* * *
Kim więc ostatecznie była Długoszowa
Dzidzilelya? Jak widać z powyższych rozważań, należy uznać ją za
zachodniosłowiańską boginię miłości, macierzyństwa,
małżeństwa i piękna, panią płodności, której
imię
oznacza w źródłosłowie "Opiekunkę/Piastunkę/Pieszczącą".
Poprzez jej funkcje i kojarzenie z poranną
Jutrzenka / Wenus boginię można porównać z
germańskimi Freją i
Frigg, rzymską Wenerą lub
Aurorą,
grecką Eos,
bałtyjską Auszrą, irańską Anahitą czy wreszcie wedyjską Uszas
("Poranną Zorzą, Świtem,
Porankiem"), uznawaną m.in. za dawczynię
dzieci, w szczególności synów, była bowiem matką bogów-bliźniaków Aświnów ("Końskich")
uznawaną m.in.
za dawczynię
dzieci, w szczególności synów. Podobnie u nas Lelja pozostawałaby
matką bliźniaków Lela i Polela. Co też
istotne, Uszas, najważniejsza i najbardziej zindywidualizowana bogini panteonu
wedyjskiego, określana
była
epitetem divó duhitá– "córka
nieba"[92] Rdzeń *dei-"jaśnieć,
jasność, bóg" jest jednak w sanskrycie, jak podaje Bańkowski, reduplikowany również do formy *deidei,sanskryckiego didi, dideti, didite.[93] Mimo,
że
wywodzi się od
innego rdzenia niż nasze dzidzi-, o korzeniach w didić –
"szlachcic, dziedzic, posiadacz, bogacz, panujący, władca",
to skojarzenie z nadrzędną władzą, panowaniem jest to samo, podobnie jak brzmienie dźwiękowe
wyrazów.
Lelja stanowi w ten sposób w
panteonie Długosza
dopełnienie
uranicznej pary bogów, o
charakterystyce warunicznej (Jessa) i mitraiskiej (Łada).
Co też
charakterystyczne, mit wedyjskiej Uszas zawiera wzmianki o konflikcie z Indrą i
zrzuceniu jej rydwanu w wody rzeki Wipaś. Sama
Uszas zbiegła wówczas w dalekie kraje.[94] Echa podobnych wierzeń przewijają się przez legendy słowiańskie np. skok Wandy w wody Wisły,
wygnanie przez Swarożyca
"Egipcjanki" za zdradę czy wierzenia związane z
biedronką – zazulą. Czarne kropki biedronki mają
pochodzić od
uderzenia gromu ciśniętego
przez boga niebios, który w
ten sposób
ukarał za
zdradę
niewierną małżonkę,
zrzucając ją
jednocześnie na
ziemię. Co
ciekawe, w Indiach biedronka to indragopa– "ta, której pasterzem jest Indra".[95] Mit związany
ze zrzuceniem bogini z niebios na ziemię,
obrazowany jest ruchem porannej Wenus, „spychanej” przez
Słońce ku ziemi i w końcu ginącej w podziemiu lub wodnych zaświatach
na pewien okres czasu. To wskazuje, że Dzidzilelya może również pozostawać w jakiejś mierze odpowiedniczką
ruskiej Mokoszy z panteonu kniazia Włodzimierza, chociaż
Rybakow uważa, że
bogini Łada i
Mokosza to dwie odrębne
postacie. W takim przypadku Dzidzilelyę należałoby łączyć z Ładą.
Bogini Lela,
wyobrażenie współczesne.
Serbskie
legendy związane z kukułką, jako kobietą
opłakującą zmarłego brata i termin kùkatiznaczące
"zawodzić, skarżyć się żałośnie,
opłakiwać" każą również wziąć pod
uwagę inne, istotne odniesienie astralne bogini Lelji i jej mitu.
Pisałem już, że męskiego Ładę, który według
Frazera w obrzędach letnich reprezentował umierającego i
zmartwychwstającego boga, reprezentować mogła konstelacja
Łabędzia – Cygnus,
wyobrażana m.in. jako kur (kogut). Łada – bóg oraz Łada bogini
(czyli Dzidzileyla) reprezentować mogli boskie rodzeństwo lub
parę małżeńską, a nawet jedno i drugie zarazem (tak
było w przypadku germańskich Freja i Freji). W takim przypadku
Dzidzilelyi / Łady przypadałaby konstelacja Lutni – Lyra. W polskich, ludowych
wierzeniach astralnych Wega, główna gwiazda gwiazdozbioru Lutni,
będąca częścią charakterystycznego asteryzmu Letniego
Trójkąta (Wega – Deneb – Altair) zwana jest Gwiazdą Matki Boskiej
Bolesnej[96], opłakującej zmarłego na Krzyżu
Świętym (konstelacja Łabędzia z Vegą) słonecznego
Chrystusa. Główna gwiazda trzeciej konstelacji Letniego Trójkąta,
Orła (Aquila) - Altair, zwana jest z kolei Gwiazdą św. Jana.[97]
Odnosić się ona może, o czym pisałem we wcześniejszym
artykule, do Jessy, polańskiego boga niebios.
W ten sposób całość asteryzmu Letniego Trójkąta
reprezentowałaby trójcę
uraniczną– władających niebiosami Jessę, Ładę
i Dzidzileylę - Panią
Lelę, wzywaną w związku z wiosenno-letnimi obrzędami, później
kojarzonymi z Zielonymi Świątkami i Nocą
Świętojańską.
W znajdującym się w moim posiadaniu, małym zbiorku bylin[1], rosyjskich pieśni epickich, przekazujących pozostałości dawnych
pogańskich wierzeń, jest jedna, krótka, ale
szczególnie przedziwna i zastanawiająca. Nosi tytuł - Światogor i Ilja Muromiec. O Ilji Muromcu napisano już całkiem sporo, widząc w nim hipostazę gromowładcy, słowiańskiego Peruna. Nie będę podważał identyfikacji najsłynniejszego, kijowskiego herosa, w
szczególności, że się z nią zgadzam. Kim jednak jest Światogor, tajemniczy bohater-olbrzym?
Wiemy, że był mieszkańcem Świętych Gór i siłaczem, którego wielkość i ciężar sprawiały, że nogi zapadały mu się w ziemię. Pokonany podstępem przez Ilję, legł w grobie, przekazując część siły bohatyrowi z Muromia. Imię zagadkowego mocarza interpretuje się najłatwiej jako "Święta Góra" lub, mając na uwadze męski rodzaj - "Pan Świętej Góry". Czy słusznie, a jeśli tak, czym jest owa święta góra? Miano herosa można rozłożyć na dwa źródłosłowy: swiat- i gor-.Pierwszy źródłosłów, swiat-, łączy się z ruskim swiet, znaczącym zarówno "święty", jak i "świat", a mającym źródło w "świetle", ind. śweta- znaczy "jasny, biały". Druga część imienia, związana ze źródłosłowem gor-, ma co najmniej dwa ważne znaczenia. Po pierwsze, gora to po rosyjsku "góra", po
drugie, pień gor- łączy się z określeniem "żaru", "gorąca", czyli - ognia. Skoro tak, Światogor może być równie dobrze "Panem Świętej Góry", co "Panem Świętego Żaru", albo nawet "Panem
Góry Świata", czyli kosmicznej osi,
podtrzymującej
niebiosa. Bazowanie na samych etymologiach to jednak rzecz niezwykle śliska.
"Tylko podejdź do mnie
bracie, jak najbliżej,
A przypadnij do trumny jak najniżej:
Tchem cię natchnę swoim bohatyrskim,
Przyjmij w siebie, braciszku, moją siłę"[2]
Z innej wersji byliny
wiadomo, że Światogor usiłował zabić Ilję swym
trzecim oddechem. W posiadanym przeze mnie zapisie, Ilja przyjmuje tylko jeden
oddech, bojąc się, że "jakbym wszystką wziął
siłeńkę twoją silną, Matka-ziemia nieść
mnie, nie uniesie"[3]. Dotykamy tutaj dwóch
ważnych spraw. Pierwsza wiąże się z tchem, oddechem, a
dokładnie, jego mocą. W Indiach zwie się ją praną, u Słowian była to pora, echo perskiego określenia ognistej mocy -farr. To samo znaczenie i źródłosłów ma
łacińskie porrum. Moc wiąże
się nierozerwalnie z gorącem, wewnętrznym ciepłem. Dotykamy
tutaj innego, ale równie ważnego znaczenia bylinnej opowieści - Ilja,
by przejąć moc, nachyla się nisko do grobu. Czy to nie dziwne?
Śmiertelne tchnienie kojarzy się nam raczej z zimnem. Jeśli
jednak Światogor pozostaje duchem ognistej góry-dymarki, to
"grób" jest niczym innym, jak hutniczym piecem, u dołu którego
umieszczone są otwory doprowadzające przez miechy powietrze, z
których wydobywa się gorący oddech płomienia - Swarożyca.
Ilja wdycha w otaczające serce (centrum ciała, siedzibę duszy)
płuca gorące powietrze, napełnione mocą ognia.
Właściwie jest to 1/3 jego mocy, związana z chwałą
wojownika. Jego duch-tchnienie staje się przez to ognisty, pełen
mocy. Dlatego nie jest mu od tej pory sądzona śmierć "w szczerym polu". Jak mówi
Światogor - "nie zabije ciebie żaden z
bohatyrów".[4]
Na słupie ze Zbrucza, troistego
boga ognia reprezentuje trójgłowa postać, umieszczona w dolnej
strefie posągu. Jest on najbliżej ziemi ze wszystkich bogów.
Można powiedzieć, że jeżeli trzej męscy bogowie,
powyżej niego, są trzema konarami kosmicznego drzewa lub trzema
wierzchołkami kosmicznej góry, to on jest jego/jej korzeniami. Podtrzymuje
w ten sposób istnienie świata, nie dopuszczając do runięcia
niebios na ziemię. Przypomina w swej pozie greckiego Atlasa, jeszcze jeden
wariant bóstwa związanego z górami (istnieje górskie pasmo Atlas) i
kosmiczną osią. Każdy z męskich bogów umieszczonych
powyżej "trójgłowego", reprezentuje jedną z postaci
ognia: Słońce (postać z kręgiem), płomień
(postać z rogiem) i piorun (postać z koniem i mieczem). Pisałem
już o tym bardziej szczegółowo.[5] Sam "troisty" reprezentuje
wszystkie trzy moce jako jednię. Alański (sarmacki) heros Batradz
posiadał podobną, potrójną moc. Zginął, gdy
słońce zaczęło zbyt mocno grzać. To bardzo ciekawe, bo
od Słońca miał zginąć również
słowiański car Trojan, inny "troisty". Kiedy Słońce
zaczyna mocno przygrzewać? Wraz z nadejściem wiosny. Na co zaś
czeka Mher? Aż ziemia stwardnieje - czyli, aż zostanie utwardzona
zimowymi mrozami. Oznacza to, że nasz bohater związany jest z
porą zimy, czasem, gdy w grudniowe przesilenie rodzi się w grocie
Mithra, a ze spalonego Badnjaka - młody Bożicz. Jest więc
troistym Swarożycem - Trojanem, ogniem pochłaniającym ofiary -
trójgłowym smokiem, niekoniecznie złym, bo dającym również
domowe ciepło i światło. Słowo gora, o czym nie mówiłem,
zawiera również znaczenie "las", a przecież Bożicz
jest młodym drzewem świata, bożonarodzeniową choinką,
na której szczycie widnieje gwiazda.
Symbolika
słupa ze Zbrucza jest związana z tzw. zimowym heksagonem i
konstelacją Oriona, którą można szybko zidentyfikować,
dzięki charakterystycznym trzem gwiazdom Pasa.[6] W bylinie o Światogorze znajduje
się następujący ustęp:
"Na
ramionach ma [Światogor] puzderko kryształowe.
Zdjął puzderko ono z ramion bohaterskich,
Do kieszeni zasię rączką sięgał prawą,
A dobywał zaraz klucz pozłocisty,
To puzderko kryształowe otwierał
I wypuszczał z niego młodą swoją żonę."[7]
W
bylinie, z żoną Światogora, nieznaną niestety z imienia,
łączy się bardzo ważny szczegół:
"A
godzinę małą owo przechadzała się,
Pierścioneczkiem swoim złotym zabawiała się,
Z ręki pierścień do ręki przerzucała:
"Jak mieszkałam w swoich stronach rodzinnych,
Jak to byłam jeszcze hożą dzieweczką,
Po zielonym sadzie wszystko hasałam,
Na mej ręce prawej byłeś, pierścioneczku(...)"[8]
Kadłubek nic nie mówi o imieniu
króla Alemanów, jednak Długosz twierdzi, że miał na imię
Rytygier. To oczywiście spolonizowana wersja. Pierwotnie brzmiałoby
ono chyba Radiger.[9] Wódz o tym imieniu przewodził
germańskim Warnom, osiadłym na Połabiu, zeslawizowanym
później i wchodzącym w skład plemion Obodrzyckich. Co znaczy
jego imię? Alemanowie byli u German plemieniem szczególnym, bo niemal
wszystkie ich wieszczki to Semnonki lub Alemanki. Pamiętajmy, że
Wanda pozostaje kobietą szczególną, mądrą, co dawniej
znaczyło tyle, co - wieszczą. Taką właśnie jest czeska
odpowiedniczka Wandy - Libusza. W powyższym kontekście imię
Rytygiera-Radigera należałoby wywodzić od niemieckiego rathen / starosaskiego rãdan - "radzić" i ger- czyli nazwy etnicznej
German (która ma związki z łacińskim germanus -"rodak,
współplemieniec"). Rytygier jest więc w
źródłosłowie "Radzącym Germanom (Rodakom)".[10] Imię Wandy kronikarze
łączą konsekwentnie z Wandalem i Wandalitami - Lechitami.
Zdaniem Banaszkiewicza, należałoby mówić w tym przypadku o
Wenedach, z którymi utożsamiano czasami Słowian.[11] Gdyby Wanda przewodziła
(radziła) Wandalom/Wenedom, jak to chce Kadłubek, to
właściwe miano jej partnera powinno brzmieć Radwan. Imię
takie faktycznie istnieje, kiedyś w dokładnie tej formie, a
później w serbskiej wersji - Radowan. Radwan to jednak również nazwa
bardzo popularnego herbu szlachty polskiej (na wizerunku poniżej).
Widać w nim znak o troistej symbolice, do którego powrócę jeszcze w
dalszej części artykułu. Imię Radowan tłumaczy
się najczęściej jako "Radujący się", ale
równie dobrze pochodzić ono może od "rady" i znaczyć "Radzący".
Zauważmy, że Radogoszcz, sanktuarium troistego boga ognia
Swarożyca, pełniło rolę amfiktionii[12], miejsca obrad plemion i gwarancji podejmowanych sojuszy oraz wyroczni,
podobnie jak greckie Delfy. Adam z Bremy podaje Radogosta jako jednego z
głównych bogów Obodrzyców, w których skład wchodzili zeslawizowani
Warnowie! Uważam, że w kontekście tego, co powiedziałem
wyżej, imię Radogosta należy rozumieć nie jako
"Radującego się Gośćmi", ale "Radzącego
Współplemieńcom" i jest ono tożsame z imieniem króla
Alemanów-Warnów, Radigera, a pochodzi od radzić(zachodniosłowiańskiej
pożyczki z niemieckiego rath)
i gość, w starym
znaczeniu "swój, wolny chłop, kmieć", obecnym w języku
niemieckim jako gast.
Opowieść o Wandzie i królu
Alemanów Rytygierze, oprócz warstwy mitycznej, daje nam również echo
dawnej, historycznej wspólnoty kulturowej Słowian, German (Getów) i
irańsko-tureckich ludów stepu (Sarmatów, Scytów, Hunów, Tatarów,
Połowców, Pieczyngów), jaka istniała na terenach Białej, Czarnej
i Czerwonej Rusi (obecne ziemie Ukrainy, Białorusi,
południowo-zachodniej Rosji). Ten sam znak, który widzimy w herbie Radwan,
pojawia się bowiem w znaku rodowym (tamdze) Girejów, potomków rodziny
królewskiej Girej (Gerey) Chana, panującej od XV wieku w chanacie krymskim
(rysunek obok). Identyczny znak widać w herbach rodowych tureckiego ludu
Tatarów, zamieszkujących od XIV wieku tereny Litwy, Podola, Wołynia i
obecnej Suwalszczyzny, sojuszników kniaziów i królów Polski oraz Litwy, zwanych
później Lipkami i Muslimami. To jednak nie koniec, bo od tego samego znaku
wywodzi się ukraiński tryzub, znak rodowy wikińskiej dynastii
Rurykowiczów, wywodzących się od Ruryka, czyli w alternatywnej wersji
- Roderyka / starogerm. Rodericha / staronord. Rørika , który, jak się
przypuszcza, mógł pochodzić z grodu Rerik na płw. Jutlandzkim,
którym władało plemię słowiańskich Obodrzyców,
mających sanktuarium w Retrze! Imię władcy pochodzić
może z niemieckiegorohr/röhre, obecnego w isl. ródr - "wybrzeże",
odnoszącego się do wody/wodnego cieku (stąd nasze
"rura" i nazwa rzeki - "Odra") oraz rik- "król", czyli byłby
Ruryk "Królem Wód/Wybrzeża". Zauważmy w tym
kontekście, że w Kronice
wielkopolskiej, po śmierci króla najeźdźców, "Wanda
otrzymawszy od Alemanów porękę wierności i hołd,
wróciła do swego państwa i ofiarowując siebie bogom za tak
wielką chwałę i pomyślne wyniki dobrowolnie skoczyła
do Wisły".[13]
Imię Wandy przywodzi na
myśl przydomek germańskiej bogini Freji - Vanadis, "Pani
Wanów"[14], a konflikt między nią a Roderykiem, wojnę Asów z
Wanami, która zostaje zakończona pokojem poprzez wymianę między
zwaśnionymi plemionami, jako zakładników, ze strony Wanów - Freyi,
Freya i Njörda, a Asów - Mimira i Hönira. Mimir jest władcą miodnego
źródła mądrości, a Hönir, zasięgający we
wszystkim rady Mimira, po Ragnaroku zostanie posiadaczem różdżki
wróżbiarskiej. Posiada on również przydomek örkonungr, tłumaczony
m.in. jako "wodny władca", a więc zbieżny do
"króla wód" - Ruryka! Powracamy tym sposobem do połączonej
ze zdolnościami wieszczymi i wodami władzy królewskiej.
Zauważmy, że Retra-Radogoszcz znajdowała się nad jeziorem.
Zarówno Wanda jak i Rytygier składają się w ofierze, król -
rzucając się na własny miecz, królowa - w wody Wisły,
pieczętując sojusz lechicko-alemański. Ów mityczny motyw ma
wieloraki kontekst, przede wszystkim związany z agrarnym obrzędem
wybierania majowego króla i królowej, u nas - obchodów Zielonych
Świątek i Kupały. Dopiero od Kupały wolno kapać
się w jeziorach i rzekach, wcześniej można bowiem zostać
porwanym przez ducha wód i wciągniętym w odmęty fal. Jeżeli
Roderyk jest "Królem Wód", czyli naszym wodnikiem/wodanem/wodjanem,
który ginie w Kupałę, to teraz wiadomo, skąd owo wierzenie.
Wanda byłaby wtedy "Królową Wód" (między innymi, bo z
przekazu Kadłubka wynika, że panowała również nad
ziemią i niebiosami) - boginią wodnicą, panią wił -
beregyń, których nazwa wywodzi się tyleż od rzecznego brzegu, co
"góry, wyniosłości" -berg. Dlatego musi mieć
pod Krakowem swój kopiec - sztucznie usypaną górę i z tego powodu
skacze z nadrzecznej skarpy - "bergu" w wody rzeki.[15]
Żona Światogora
również umiera, gdy mąż, dowiedziawszy się o wsadzeniu
przezeń Ilji do kieszeni olbrzyma - "chwytał szablę
swoja ostrą, bujną głowę odrąbywał
żoniną"[16]. Z innych wersji opowieści wiadomo jednak,
ze uśmiercił ją za coś innego - cudzołóstwo z
Ilją. Postępuje więc Światogor identycznie, jak syn Swaroga
w kronice Malali, który każe "Egipcjankę" za cudzołóstwo
i jak Mordred z opowieści arturiańskich, wywlekający na
światło dzienne miłosne kontakty Lancelota z żoną
Artura, Ginewrą. Warto w tym miejscu zauważyć, że w
liście biskupów wschodnioniemieckich, wzywających do walki z
pogańskimi Słowianami, duchowni wspominają, że: "Gdy
obchodzą swoje święta [Słowianie], powiadają ich czarownicy
w trakcie uczty: Głów pragnie nasz Pripegala! Trzeba mu dostarczyć
takich ofiar!".[17] Nie podejmuję się tutaj
próby wywiedzenia prawidłowego, pierwotnego imienia Pripegali, ale
odczytywano go już jako "Pripekało" - Przypiekający[18], czyli bóg związany z ogniem, jak Pragara. Skoro tak, jasnym
byłoby, dlaczego składano mu w ofierze głowy zabitych wrogów.
Czym jest ów tajemniczy,
prostokątny jak skrzynia, grób Światogora? Jego obraz odnajdziemy, być może, w
znakach herbowych, jak w prezentowanym obok, o nazwie Mogiła. Jeżeli
poprawną pozostaje moja identyfikacja postaci bóstw ze zbruczańskiego
słupa z konstelacją Oriona, to prostokątny grób-trumna
będzie konstelacją Królika (Lepus), leżącą u stóp
kosmicznego olbrzyma. Łączono ją w starożytności z
wyobrażeniem prostokątnego tronu Oriona. Widać ją dobrze o
północy, od końca października do początku marca, a
więc w czasie chłodów, gdy ziemia i woda są twarde, skute lodem.
Wtedy bohater może wyjść z górskiej kryjówki i bez obaw
podróżować po ziemi (a nawet zamarzniętej rzece lub jeziorze),
która nie zapadnie się już pod kopytami konia. Gdy nadejdzie wiosna i
Słońce zacznie grzać mocniej, ugrzęźnie, niczym
Światogor czy Mher, lub roztopi się od gorąca, jak Trojan i
Batradz.[19] Zapadanie się olbrzyma w
ziemię ma również związek z pogrążaniem się
konstelacji Królika i Oriona, na czas lata, pod ekliptykę. W ten sposób
bóg zostaje pogrzebany, przebywa z zaświatach-podziemiach. Do nich
będzie schodził bohater (lub alternatywnie - wspinał się na
kryształową/szklaną górę, lub kryształową
wieżę) dla uwolnienia bogini. Kamienny tron i trumna mają
zresztą jeszcze jeden ciekawy aspekt, wiążą się ze
szczególnym rodzajem wieszczej mądrości, pochodzącej z kontaktu
z duchami przodków. Śpiąc na grobie można posiąść
zdolności wieszcze, szamańskie. Dlatego sarkofag jest
jednocześnie kamieniem tronowym.
Skoro
już mowa o wieszczeniu - w wierzeniach ludowych napotykamy tajemniczą
postać zwaną Subelą (Sibielą, Siubielą, Siwilią,
Siwiliji, Sybiela. Mówi się o niej, że: "Istniały
jeszcze w naszym wieku określenia typu czysta subela (...); używa
się zaś przydomka czasem na dziewczę, zwyczajnie zaś na
starszą kobietę dziwaczna, w czymś zadumaną,
samotność lubiącą, trochę kłótliwą i
uszczypliwa, ale nie głupią, nie dbającą o swa
powierzchowność, z włosami rozczochranymi. Może to
starożytna Sybilla? Dodać jeszcze potrzeba, że ludzie, gdy drwa
wydawają syk, mówią: "Subela w ogniu bzyczy"[20] Podgórscy
wspominają, że najbardziej prawdopodobna etymologia imienia Subieli,
łączy się z łac. sub
eo - "wejść w
coś, potajemnie wciskać się, wkradać się,
najść kogoś".[21] W co i gdzie "wchodzi"
Subiela? Wiadomo, że w wierzeniach łączy się ją z
ogniem, w nim "bzyczy", lub przy nim siedzi. Jeżeli trafnie
połączyłem osobę Światogora z bogiem ognia, to jego
żona powinna siedzieć na ogniu! Dosłownie jest to co prawda
niemożliwe, ale jak zaraz zobaczymy - wcale trafne.
Prezentuję obok dwa herby:
Dostojewski i Łojowski. Bardzo podobny Radwan pokazałem już
wcześniej. Oczywiście jest ich o wiele więcej, ale nie bez
przyczyny wybrałem właśnie te trzy. Nad tajemniczym znakiem,
interpretowanym jako "kościelne chorągwie"[22], najczęściej
umieszcza się znak krzyża, co może być
późniejszą, chrześcijańską
naleciałością, chociaż nie można wykluczyć i jego
wcześniejszej obecności - znak równoramiennego krzyża lub
swastyki łączono w starożytności ze Słońcem i
solarnymi bóstwami (np. celtycka Brygid). Pierwotne źródło znak ten
ma jednak w sarmackich tamgach (rysunek obok) z Królestwa Bosporańskiego
nad Morzem Czarnym, ziemiami starożytnej, mitycznej Kolchidy. Bardzo
podobny, jeśli nie identyczny znak, odnaleźć możemy na
srebrnych monetach z Krotonu. Obok symbolu trójnogu, widnieje na nim ptak o
charakterystycznej, długiej szyi, którego możemy zidentyfikować
jako poświęconego Apollinowi żurawia. Podobny, tylko
schematycznie narysowany, widnieje na drugiej, sarmackiej tamdze. Dlaczego
jednak w herbie Łojowski, ponad trójnogiem, umieszczono trzy listki?
Jeżeli spojrzymy na wizerunek Pytii, to ujrzymy, że trzyma w prawej
dłoni gałązkę lauru. Oczywiście, w przypadku plemion
nie-greckich, mogła to być inna roślina, irańską
Anahitę przedstawiano z pękiem zielonych witek mirtu lub tamaryszku,
zwanych barsom, a
germańskie wieszczki - z różdżkami zwanymi voldr lubgandr.[23] U Celtów była to
gałązka jabłoni, trzymana przez wieszcza - filida. Rozpoznanie
ptaka na trójnogu jako żurawia, tłumaczyłoby gdzie
"potajemnie wciska się" Subiela. Żuraw to przecież nie
tylko ptak, ale również proste urządzenie, służące
kiedyś do spuszczania i wyjmowania ze studni wiadra z wodą. Studnia
jest drogą do zaświatów, o czym wiemy z licznych bajek, w których
bohaterowie, wrzuceni weń, odnajdują tajemne krainy i wracają w
glorii bohaterów. "Zapuszczać żurawia" do dzisiaj znaczy
"ukradkowo podglądać", a wieszczka właśnie to
czyni - zagląda do ukrytej krainy, aby przepowiedzieć
przyszłość. Możliwe jednak, że do roli
świętego ptaka bogini, partycypuje u Słowian inne zwierzę.
W bylinach napotykamy bowiem na księżniczkę-czarodziejkę,
oskarżaną o zdradę, Marię Białą
Łabędzicę. Łabędź, podobnie jak bocian, czapla,
czy inne ptaki wodne o długich szyjach, odpowiada symbolicznie
żurawiowi. Wszystkie one zanurzają głowę w wodach,
"zaglądając w zaświaty".
Studnia
zawiera jednak wodę, nie ogień! Czy nie jest to ślepy ślad?
Aby odpowiedzieć na tą zagadkę, spójrzmy na trzecią z
przedstawionych, sarmackich tamg. Zamiast kółka widnieje na nim znak,
który zinterpretować można jako rogi kozła, lub koziorożca.
Kozioł to jednak nie tylko zwierzę, ale również "wysokie
siedzenie", takie jak trójnóg Pytii lubseidhjallr germańskich wieszczek. W
mitologii Wed, Adźa Ekapad - Jednonogi Kozioł podtrzymuje niebo,
bogów i wody oceanu[24]. Występuje razem z Ahi
Budhnją - Wężem Głębin, przebywającym na dnie
wód. Stanowią taką samą parę, jak Bożicz i Badnjak w
wierzeniach Słowian. Badnjak jest starym bogiem-wężem, a
Bożicz młodym bogiem-kozłem, znanymi z obrzędów zimowego
przesilenia. Odpowiada im, w zimowym heksagonie konstelacja Woźnicy,
której najjaśniejsza gwiazda zwie się Koziołkiem (Capella). Jest
ona również najwyżej położoną, najbliższą
północy gwiazdą całego heksagonu. Siedząc na
Koźle-Capelli "wozu" Woźnicy, jest się najbliżej
Gwiazdy Polarnej, przez którą przejść można do niebios.
Bożicz to młode drzewo świata, kosmiczna kolumna. Czy teraz
rozumiemy, dlaczego przynosimy w końcu grudnia, czasie górowania
Woźnicy z Capellą, choinkę do domu, a na jej szczycie
umieszczamy Gwiazdę - symbol wieszczej bogini? Para Badnjak - Bożicz
odpowiada greckiej "Hades - Hermes Hadesu", o której pisze Karl
Kerenyi[25] lub bardziej nam znanej, św.
Józefa (stary ojciec) i małego Jezusa (przybrany, młodziutki syn),
razem z Marią (dawną boginią - Moraną, Marzanną),
tworzącymi wspólnie świętą rodzinę. Inny jej wariant
to grudniowi święci - Barbara i Mikołaj. Temu ostatniemu
przypisywano na Rusi "syna mikołajowego", który przejmie
władzę nad światem, gdy "Bóg umrze".
Spoglądając na dawne wyobrażenia konstelacji Woźnicy
(rysunek obok), zrozumieć można tajemnicze pochodzenie troistego
herosa Batradza (porównywałem z nim Światogora), który zrodził
się z "opuchlizny" na plecach ojca i przebywał po
narodzinach w wodach, czyli na Drodze Mlecznej, która biegnie przez omawiany
gwiazdozbiór. Póki trwa zima, kosmiczna rzeka pozostaje zamarznięta, a
koźli bóg przemierza ziemię. Na wiosnę lód rozmarznie i
załamie się pod jego stopami, a wtedy dotychczasowy pan ziemi stanie
się panem wód.
Na
koźle jeździć miała grecka Afrodyta, a w buddyzmie dosiada
go Agni Tara, bogini ognia. Zwierzę to jest uosobieniem chutliwości i
płodnych sił natury[26] i poświecone w Grecji Hermesowi,
niosącemu na karku innego rogacza - baranka. Czyżby z tego powodu,
słowiański Pripegala, według biskupów niemieckich, był
"Priapsem i bezwstydnym Beelfegorem", jak znany z późniejszych
obrzędów ludowych, falliczny kukier? Inny bóg ognia, wedyjski Agni,
jeździł na wozie zaprzężonym w kozły (chociaż
częściej przedstawiano go na baranie), a sam był trójnogi.
Połączenie koźlich rogów z trójnogiem, jak w sarmackiej tamdze,
nie jest więc przypadkowe. Inny wedyjski bóg, Apam Napat, którego
łączono z Agnim, jako jego szczególną manifestacją,
przebywał w wodach. Skoro tak, ogień może płonąć
i pośród wód! Jeśli spojrzymy na niebo, zobaczymy, że tak w
istocie jest, konstelacja Woźnicy z Capellą znajduje się
wśród wód Drogi Mlecznej, kosmicznej rzeki, a w grudniu, gdy góruje,
Słońce znajduje się w znaku Koziorożca, pół-ryby,
pół-kozła. Czy dlatego Adźa Ekapad jest jednonogim (o rybiej,
tylnej części ciała) kozłem?
Weleda
nie wieszczyła sama, czyniła to razem z pochodzącym z
królewskiego rodu Cywilisem, stanowiąc wspólnie parą sędziów
ferujących wyroki. Jak twierdzi Leszek Słupecki, król i jego
wieszczka stanowili kiedyś u German parę wspólnie
rządzącą ludem.[27] Cywilis to
imię niepokojąco bliskie Siwiliji-Subieli, tym bardziej, że
łączy się z postacią króla-wieszcza (jak
"wieszczy" Oleg na Rusi). Postać takiego króla zidentyfikowałem
jako Ładę - "ładzącego", czyli dokonującego
polubownego rozstrzygnięcia sporu i gwarantującego dotrzymanie
przysiąg odpowiednika wedyjskiego Mitry. Takie same zadanie mieli Cywilis
i Weleda. Na posągu ze Zbrucza, Łada jest "postacią z
pierścieniem", po prawej stronie centralnego "boga z
rogiem". Uznałem, że jego postać w herbach wiąże
się z niedźwiedziem i jeleniem. Jednak pojawiają się herby,
jak prezentowany powyżej Prawdzic, w których złoty krąg trzyma
lew. Złotą głowę lwa widać również w herbie Szreniawa.
Czy więc Łada jest jeleniem, niedźwiedziem czy lwem?
Na
Rusi imię Aleksander w zdrobnieniu brzmi Alosza. W bylinach napotykamy Aloszę
Popowicza, herosa, syna Popa Leontija. Alosza Popowicz zasłynął
m.in. z zabicia potwornego Skim-zwiera. Greckie skymnos i odpowiadające mu, wedyjskie sinh, singh, simha znaczy "lew". A
więc Alosza zabił lwa! Jednak jego ojciec miał na imię
Leontij, Leon czyli - Lew! Czyżby wiec zabił swego ojca? Jeśli
odpowiada on ogniowemu bogu, jak Światogor, porównywany przeze mnie do
Mhera, to faktycznie powinien popełnić taki występek. W bylinie
"Alosza Popowisz i Tucharyn", bohater zabija co prawda nie
lwa, ale latającego Tucharyna Żmijowicza, czyli
"stuchacza", rodzaj powietrznego ducha, następnie zdziera z
niego zbroję i nakłada na siebie.[28] Podobnego czynu, co Alosza
dokonują groźne buddyjskie bóstwa pokonujące demona Rudrę
(np. Wadżrapani, Wadżrakilaja) - zabijają go, a następnie
zakładają jego ubiór. Oznacza to przejęcie mocy i funkcji
pokonanego przeciwnika, poprzez zawłaszczenie jego boskich atrybutów. Ma
to zresztą bardzo stare odniesienia, bo u ludów łowieckich
założenie zwierzęcej skóry, jego kłów lub pazurów, oznacza
zintegrowanie boskiej mocy. W tym celu szaman zakłada na siebie
części ciał zwierząt - duchów opiekuńczych. W okresie
walk na stepach, łuskowa zbroja przeciwnika była cennym nabytkiem,
nic dziwnego, że Alosza się nań połaszczył. W efekcie
zginął, zabity przez Jekima Iwanycza, który go nie rozpoznał.
Dlaczego? Spójrzmy na zbroję partyjskiego katafratra na rysunku
poniżej. Jego twarz pozostaje całkowicie zasłonięta.
Zakuty, wraz z koniem w łuskową zbroję i
"kąsający" jak Chimera ostrym,
wężowym/skorpionowym ogonem - włócznią, jest
"smokiem", którego musi pokonać bohater. Mongolscy i tureccy
wojownicy przytwierdzali również do siodeł, podobnie jak później
nasza husaria, skrzydła z mocowanych do drewnianych listewek ptasich piór,
wywołujących furkot i płoszących nienawykłe do takiego
hałasu wierzchowce przeciwnika.
Niedźwiedź
w herbie Rawicz może więc być zwierzęciem boga ognia, który
zawłaszczył sobie atrybuty solarno-merkurialnego przeciwnika.
Dlaczego? Bo jest bogiem zimy, czasu, gdy ciepłe okrycie ze skóry
niedźwiedzia - burka, jest niezwykle przydatne. Lecz zakładając
na siebie niedźwiedzią burkę, sam staje się
niedźwiedziem! Dlatego Odyn, kojarzony z Merkurym (przypuszczam, że
wieczornym, zimowym, lunarnym Merkurym) chociaż sam nie jest
niedźwiedziem, potrafi przemienić wojowników w berserkerów, co
później skojarzono z wilkołactwem.[29] W okresie chrześcijańskim
Odyna połączono z "zimowym świętym" -
Mikołajem, tym samym, z którym w wierzeniach ruskich kojarzony jest
niedźwiedź. Opiekuje się on byczym/koźlim Welesem (synem
Mikołajowym) gdy ów, upojony napojem, śpi pod drzewem. Jest więc
starym ogniem, w innych mitach odpowiadającym wężowi
głębin, a "panna na niedźwiedziu" siedzi na jego karku
identycznie, jak żona Światogora w kryształowej szkatułce
na karku męża. Czy połowiecki chan Tucharyn jest
niedźwiedziem? Burka ("bury" jest określeniem niedźwiedzia
- ang. bear to dosłownie "bury")
była w szlacheckiej Polsce oznaką hetmana, ale dozwoloną
zwykłemu żołnierzowi, pod jednym warunkiem - że
ściął Turka/Tatarzyna, jak Alosza Popowicz Tucharyna, skojarzonego
z połowieckim chanem Tugorkanem. Tugorkan występuje w opowieści
w roli ojca, starego smoka/lwa/niedźwiedzia, a Alosza syna, młodego
smoczka/lwiątka/niedźwiadka. Czyżby miało to i odniesienie
do roli władcy, nadawanej przez połowieckich chanów swoim
słowiańskim współtowarzyszom? Nie wiem tego, ale przypuszczam,
że kontakty kulturowe miedzy Słowianami a Połowcami były o
wiele silniejsze niż przypuszczamy.
Wróćmy jeszcze do
konia, zwierzęcia tak popularnego, że w pewnym okresie dziejów niemal
każdy bóg był "koński". Koń wodny to
hippocentaurus, konio-ryba z herbu Hybryda. W naturze jednak konie w wodzie nie
żyją, o czym wie nawet dziecko. W wierzeniach irańskich korzeni
kosmicznego drzewa, zanurzonych w głębinach jeziora Wourukasza,
strzeże ryba Kar, czyli nasz jedzony na wigilię karp, późniejsza
"złota rybka" z bajek, spełniająca trzy życzenia.
Pojawia się często w herbach, również w troistej postaci. W
grobach Scytów można odnaleźć złote plakietki w
kształcie ryby. U Greków odpowiednikiem mitycznej ryby był delfin. Co
prawda my wiemy, że to ssak, ale ponieważ żyje w wodzie,
starożytni klasyfikowali go jako rybę, zwąc również
"morską strzałą". Taką "morską
strzałę" widzimy w herbie Okmiński, splecioną ze
znakiem "W" oznaczającym wody i pierścieniem wieszczki, ale
uwaga - strzała jest podwójna! Dlaczego? Bo tym razem to nie strzała,
ale podwójna włócznia. Taka sama, jaką dzierży w dłoni czerwony, trójgłowy,
wedyjski bóg ognia - Agni.[30] Dosiada barana, który
był u Irańczyków uważany za personifikację ognistej,
potrójnej mocy - farru. Jako pustorożec, zwierzę to odpowiada
symbolicznie kozłowi. Faktycznie, Agni bywa ukazywany alternatywnie na
rydwanie zaprzężonym w kozły. Apam Napat - "Potomek
Wód", o którym po wielokroć wspominałem, to również
przydomek Agniego, jedna z jego boskich form. Włócznia w dłoni symbolizuje
moc boga ognia, w istocie - sam płomień, który w herbie Okmiński
łączy się ze znakiem wód ("W" i "O"), jest
więc "Ogniem Wód", ich potomkiem, zrodzonym w łonie bogini
w noc Kupały, gdy roznieca się młody ogień i puszcza na
wodę wianki z płonącą świecą - znakiem ognia
zrodzonego przez wody. Nazwa herbu Okmiński, odnosi się do
"oka" oraz "okna", w dawnym rozumieniu tego słowa,
jako "źrenicy-źródła" i "szybu
kopalni-studni", ukazując w ten sposób związki z ukrytymi w wodach
zaświatami i widzeniem-poznaniem poprzez zaglądanie do ukrytego w
wodach świata -studni (jak podaje Brűckner, nazwa okna pochodzi od
kształtu ciosanych w tramie - belce, otworów). Nazwa drugiego herbu -
Kęsicki, znaczy dosłownie "Krótki". Mianem tym,
istniejącym również w formie "kusy", określano
diabła - istotę z zaświatów, rogatą i biegającą z
troistymi widłami, innym znakiem potrójnej mocy boga ognia.
"Wziął
szklanicę on, moszczu nalewał
I do dna nie dopił, mnie podawał"
"Pij, dopijaj, moja żono młoda."
Choć to wcale pić moszczu nie chciałam,
Ale bałam się być jemu nieposłuszną.
Jak wypiłam wszyściutko ze szklanicy,
Wskroś poczułam siłeńkę w sobie wielką,
Zmiarkowałam, że siłaczkę ze mnie zrobił,
wojownicę."[31]
Bogini o cechach wenusjańskich
wcale nie jest słabą niewiastą, biernie poddającą
się woli mężczyzny. U Sarmatów kobiety bywały groźnymi
wojowniczkami, podobnie u Połowców. Co ciekawe, herbu Rawicz ("panna
na niedźwiedziu") była Krystyna Jeziorkowska, żona
historycznego Jerzego Michała Wołodyjowskiego, protoplastka
wojowniczego "hajduczka" - Basieńki Wołodyjowskiej.
Sienkiewicz użył zapewne postaci z herbu do stworzenia archetypu
kobiety-wojowniczki. Konflikt między Michałem Wołodyjowskim, a
Azją Tuchajbejowiczem o Basieńkę znowu, podobnie jak w przypadku
Bohuna, Skrzetuskiego i Heleny, wpisuje się w mit. Michał i Jerzy to
imiona zwycięzców smoka. Archanioł Michał zastępuje w
okresie chrześcijańskim Apolla i jest identyfikowany z Merkurym
(porannym). Przeciwnikiem "małego rycerza" jest Azja Tuchajbejowicz,
mający na piersi wytatuowany rodowy znak - rybę.[32]
W bylinie, Światogor podaje
żonie bliżej niezidentyfikowany moszcz, czyli sok ze świeżo
wyciśniętych roślin. Dzięki jego wypiciu zyskuje się
moc. Taką właściwość posiadała Soma, dzięki
niej Indra stawał się niepokonanym wojownikiem. Jako bóg, Soma
pozostaje ekwiwalentem irańskiego Haomy. U Greków odpowiadał im
Dionizos, który zostaje zabity, a dzięki jego ofierze powstaje wino z
wyciśniętych winogron. Według sugestii Kerenyi'ego,
wcześniej, w okresie minojskim, był to jednak miód, zrobiony przez
pszczoły wylęgłe z ciała zabitego byczka, zwierzęcej
formy boga. Owidiusz mówi zresztą wprost, że miód wynalazł Dionizos.
Zapewne, biorąc pod uwagę właściwości, chodzi tutaj o
napój o właściwościach narkotycznych.[33]
Apollo ma przydomek Dionizodotos -
"Dawca Dionizosa", a grób Dionizosa miał się znajdować
w Delfach. Obaj bogowie byli łączeni ze sobą na zasadzie
jedności przeciwieństw. Jest to zgodne z moimi sugestiami, że
wieczorny Merkury (typ lunarnego boga), pojawiający się na
wiosnę, płodzi porannego Merkurego (typ boga solarnego,
przychodzącego latem), a ten jest ojcem ognia (troistego boga zimy).
Trzeci jest zarazem troisty, identycznie jak w przypadku bogiń, gdzie
Dziewica przekształca się w Matkę, a ta w troistą
Staruchę/Wdowę. W klasycznej Grecji boga winorośli sprowadzono
do roli "hippisa starożytności", popijającego wino i
chędożącego dziewki, ale pierwotnie, u Traków, musiał
być potężnym bóstwem, panującym nad całością
cyklu rocznego, pojawiającym się w trzech formach: lwa, byka i
węża, co odkrył już jakiś czas temu Robert Graves.
Według niego owe trzy zwierzęta miały związek z pierwotnym
trójpodziałem cyklu rocznego.[34] Dionizos przychodzi w okresie
zimowych dionizjów, latem pojawia się Apollo, a po nim schedę
powinien przejąć bóg ognia, wyłaniający się z wód -
zaświatów, Delfyne. W przypadku Apollona nie przejmie on jednak
władzy, gdyż bogu (a właściwie - jego kapłanom)
urosło ego i nie chce już oddać władzy. O tym, że
Delfyne może być odpowiednikiem boga ognia wskazuje fakt, że w
micie zostaje zabity z powodu prześladowania matki Apolla, Leto.
Leto-Latona wywodzona jest z
likijskiego lada - "matka, kobieta", czyli
jest odpowiednikiem bogini Łady. Ładzenie oznacza w dawnym rozumieniu
"doprowadzanie do zgody", czym zajmowała się Libusza".
Wzmiankowana przez Kosmasa z Pragi, czeska księżniczka Libusza,
przyrównywana do Sybilli, rozsądzając spór między dwoma
"obywatelami": "(...) jak
to rozpustna lubieżność kobiety, kiedy nie ma męża,
którego by się bała, leżała nazbyt miękko na wysoko
posłanych haftowanych poduszkach, oparta na łokciu, jakby
chłopca porodziła".[35] Kosmas zupełnie nie rozumie
działań Libuszy i w mizoginiczny sposób uznaje, że to obraza
męskiego majestatu. Posłuchajmy jednak, co ma do powiedzenia o
germańskiej wieszczce Thorbjorg, Eriks saga rauda: "Przygotowano
dla niej hasaeti, pod które położono poduszkę
wypełnioną kurzym pierzem (...) Thorkel, gospodarz, wziął
ją za rękę i zaprowadził do siedzenia (saeti) które dla
niej przygotowano".[36] Przygotowują więc wygodne
siedzisko. W innych przekazach dla wieszczki przygotowuje się seidhjallr - wysokie podwyższenie, rodzaj
stolca, stołu lub podestu.[37] Jest to w istocie rodzaj tronu,
który pierwotnie nie był krzesłem, ale rodzajem ozdobnego
łoża, takiego jak u Mongołów: "[Batu-chan]
siedział na długim tronie, szerokim jak łoże i
całkowicie pozłoconym. Na ten tron wchodziło się po trzech
stopniach. Obok Batu siedziała jedna dama". Podobnie
wyglądał tron króla Rusów, mając kształt platformy, na
której zasiadał król z czterdziestoma niewolnicami, obok zaś
było 400 wojów.[38] Kowalik porównuje go do purpurowego
łoża Swarożyca. Czterdziestka niewolnic ma związek z
liczbą dni, gdy znika z niebios Orion. Dlatego w mitach bywa, że
bohater odchodzi na 40 dni na pustkowia (np. Jezus modlący się na
pustyni). Wskazuje to, że niebiański tron jest konstelacją
Królika - tronem Oriona.
Rolę
słoneczno-merkurialnego boga, odpowiednika Apolla, pełni w bylinach
cyklu kijowskiego Dobrynia Nikitycz, walczący w Puczaj-rzeczce ze smokiem Gorynyczem
za pomocą "kołpaka z ziemi greczyńskiej" czyli...
hełmu! Kołpak ma kształt okręgu-koła (oraz
wzniesienia-góry), symbolu władzy porannego Merkurego. W istocie Dobrynia
dokonuje łamania kołem, kary stosowanej w średniowieczu za
ciężkie przestępstwa.[39] W znanej z
polskich przekazów baśni o Waligórze i Wyrwidębie, pierwszy z nich
przygniata smoka górą. Czyżby kopulastego kształtu
kołpakiem-kopcem, jak krakowski kopiec Kraka?[40] Nie sprowadzajmy
jednak kołpaka jedynie do koła i góry. Późniejszy, bojowy
kołpak woja zaczynał karierę jako nakrycie głowy szamana i
to nie tylko w wersji miękkiej czapki jak tak, keckiego pochodzenia, na
zdjęciu, ale również w wersji żelaznej, jak przedstawiony
wcześniej, z jelenimi rogami. Jeśli się uważnie przyjrzymy
postaciom na słupie ze Zbrucza, zobaczymy ze wszystkie postacie noszą
na głowie czapki-kołpaki, których spiczasty kształt
przeszedł w średniowieczu w wyobrażenia czapek czarowników i
astrologów. Ich forma łączy się ze zdolnością do
kontaktu ze światem bogów i mocą, także falliczną, bo taki
kształt ma słup, podobnie jak delficki omfalos. Tym samym, są
również uosobieniem kształtu góry. Trzech męskich bogów w
kołpakach na słupie ze Zbrucza to w istocie także trzy
święte góry. W takiej postaci ludy tureckie wyobrażały
sobie najwyższego, troistego boga, Trój-Kurbustana.[41] Odnajdziemy je
jednak i w herbie Słowenii, w powiązaniu z obrazem Góry Triglav
(Trzygłów). Został on wprawdzie stworzony współcześnie, ale
odwołuje się do starych wyobrażeń, gdyż
połączenie trzech gór i wód, w postaci np. strumienia, odnajdziemy u
nas, jako Ślężę, Wieżycę i Radunię, z której
zbocza wypływa okrążająca masyw Czarna Woda, dopływ
Bystrzycy. Wyobrażenie troistego masywu górskiego oraz wód stało się,
być może, podstawą do wedyjskich, mistycznych spekulacji
wokół świętej sylaby OM, pierwotnie przedstawianej pod
postacią trzech gór z Księżycem i Słońcem ponad nimi,
oraz płynącą u podnóża rzeką (na rysunku).[42]
Wysoki,
spiczasty kołpak, pierwotnie zwany był kłobukiem. Kłobuk
jednak, to według polskich wierzeń, latający, ognisty, dobry
demon, opiekun domowego ogniska i dawca dóbr. Jego obraz i podobnych mu postaci
demonicznych (sralabartek, sruwara) wiąże się z powietrznym
wirem. Po łacinie colere - to pędzić, a colus - kołowrotek, wyrazy te mają
związek z ruchem obrotowym, wirowym tańcem, po którym jest się
"skołowanym". Jednak taniec wirowy ma wiele wspólnego z
wchodzeniem w odmienne stany świadomości. Ruch obrotowy wokół
osi, dla wejścia taki stan, wykonują zarówno szamani, jak i suficcy
derwisze. W łacinie olla jest garnkiem, u Celtów olla to również garnek, a
właściwie naczynie przypominające garnek, trzymane przez bogów
(np. Sucellusa). Ollamem nazywa się zaś mistrza druidycznego,
władzą równego królowi. Apollo, którego imię tłumaczono w
Grecji jako "Niszczyciel", mogło wcześniej znaczyć
coś innego i mogło się dzielić na dwa rdzenie,
pochodzące od ie. ap- "woda" i bliżej
nieznanego ollo-.[43] Przypuszczam, że celtyckie ollato naczynie na "wody
natchnienia" druida - ollama, czyli napój halucynogenny, dawną
somę/haomę, sporządzaną z rośliny, którą trzyma w
dłoni kobieca postać na herbie Luziński. Zapewne i imię
Oleg (germańskie Helgi) ma z tym związek, podobnie jak germański
bóg Ull, znakomity łucznik, na którego pierścień przyjmowano
przysięgi.
Ull
to najlepszy łucznik, podobnie zresztą jak Dobrynia, a łuk
widnieje w herbie Odrowąż (Odzierający Węża).[44] Mistrzem łucznictwa pozostaje w
bylinach Dobrynia. Jest to przedmiot służący nie tylko do walki.
Kazachscy szamani - bachsy/baksy, używają łuku muzycznego,
prymitywnego hordofonu, jako instrumentu, którego rola odpowiada wśród
innych ludów bębnowi. Przygrywają na nim (sami lub ich pomocnicy)
podczas kamłania. Tuwińcy używają w tym celu drumli. Drumla
służy u nich do szamańskich podróży w świecie ludzi, w
płaszczyźnie horyzontalnej, a bęben w podróży do górnego i
dolnego świata. Podobnego łuku muzycznego, zwanego berimbaum,
używają współcześnie do przygrywania, ćwiczący
capoeirę. Łuk muzyczny, dla osiągnięcia odpowiedniego natężenia
dźwięku musi być zaopatrzony w rezonator. Najprostszym jest tykwa,
jak w przypadku berimbaum. Później, prosty rezonator został
rozwinięty i zaopatrzony w kilka (zwykle od 5 do 9) strun. W ten sposób
powstały gęśle, w grze na których Dobrynia jest mistrzem,
analogicznie do strzelania z łuku (Apollo jest natomiast mistrzem gry na
kitarze, formie liry). Gęślami posługiwali się
skomorochowie, czyli słowiańscy bajarze, pozostałość
dawnych, plemiennych czarowników. Przypomnę tu, że do głównych
zadań celtyckiego ollama należało przyswojenie sobie niezwykle
dużej ilości pieśni epickich, opowiadających o czynach
bogów i herosów. Znajomość plemiennych mitów i legend to podstawowe
zadanie szamana, zaś ujęcie ich w formie wierszowanej ułatwia
zapamiętanie olbrzymiej ilości tekstów.
W
konflikt z Dobrynią popada Alosza Popowicz, z powodu próby
podstępnego poślubienia jego żony pod nieobecność
bohatera. Nie podziela jednak roli tragicznego Delfyne, dzięki interwencji
Ilji Muromca, herosa uosabiającego moc boga gromu. Gdyby Apollo jedynie
pokonał (nie zabił) Delfyne, zostałby na jakiś czas
partnerem troistej bogini (trzech Muz). Przyjąłby wtedy z jej
rąk koronę świętego króla, być może zdobioną
w jelenie rogi, na co wskazuje herb Luziński. Byłby wtedy na
jakiś czas władcą-jeleniem, królem-wieszczem (w jelenie rogi,
bądź ich atrapę wyposażone są korony syberyjskich
szamanów), który musi ustąpić miejsca swemu następcy - synowi,
bogu ognia.[45] Otrzymałby również
liście psychodelicznej rośliny (dzierżone w lewej dłoni
kobiecej postaci, w klejnocie herbu Luziński), a właściwie -
wywar z nich, dający moc jasnowidzenia.
W
ten sposób, słynna kijowska trojka bohatyrów, odpowiada trójce postaci ze
słupa ze Zbrucza:
1.
Ilja
Muromiec - jowiszowy bóg gromu, wódz wojenny - wojewoda (postać z koniem i
mieczem)[46]
2.
Dobrynia
Nikitycz - poranny Merkury, sędzia/wieszcz - namiestnik/bajan (postać
z kołem)[47]
3.
Alosza
Popowicz - bóg ognia, kapłan, młody następca tronu
(trójgłowy na dole słupa).[48]
Wszyscy
oni służą kniaziowi Włodzimierzowi, uosabiającemu moc
naczelnego bóstwa, "postaci z rogiem" na słupie ze Zbrucza.[49] Kniaź Włodzimierz dysponuje
w bylinach "zielonym winem", o cudownych
właściwościach. Ma ono przywracać do życia
umarłych. Później, określano tym mianem rodzaj destylowanej
wódki. Czyżby zaprawionej na zielono psychodelicznymi ziołami, a wiec
czymś w rodzaju przodka absyntu? A jeśli tak, to jakie zioła,
służące do uzyskania tych zdolności, trzyma w dłoni
panna w herbie Luziński? Nazwa absyntu pochodzi od jego głównego
składnika, bylicy piołunu - Artemisia
absinthium.Zwracając uwagę na tę niezwykle ważną w
słowiańskich obrzędach (szczególnie Kupały)
roślinę, większość autorów koncentruje się na
pierwszym członie jej nazwy, związanym z imieniem bogini Artemidy.
Drugi człon pochodzi od łac. ab-, abs- u nas obecnego w "abszyt",
"abdank", "abszytować, abdankować" co znaczy
"rozpuszczać, uwalniać". Pozostaje wiec w zgodzie z
nazwą herbu Abdank, w którym widać znak wód "W", dający
obraz rozłożonych ramion bogini. Szczególnie, że herb ten
miał nosić legendarny szewc Skuba, zabójca smoka, a więc
"wyzwoliciel wód". Bylica piołun zawiera psychoaktywny tujon,
substancję działająca pobudzająco na układ nerwowy i
wzmagającą czynność kory mózgowej. Z tego powodu w XIX
wieku absynt zyskał w krajach anglosaskich miano "The Green Fairy"
- "Zielonej Wróżki/Czarodziejki". Absintium, pochodzić
może z łac. absentis - "nieobecny" z abesse - "być nieobecnym".
Czyżby - pogrążonym w transie? Abessejęzykoznawcy
rozdzielają jednak na dwa człony: ab- oznaczający
"oddzielenie" i esse- "istota rzeczy,
esencja". Esencja, to stężony wyciąg z substancji
roślinnej. Jest więc absinthium"oddzieloną
[od reszty rośliny] esencją" - "Istotą Artemidy",
a w omawianej bylinie, Światogor podaje żonie moszcz, czyli właśnie
odciśnięty sok roślinny.
"Sok"
jednak to nie tylko odciśnięty, roślinny płyn. W XII wieku
używano tego terminu w znaczeniu "obmówca, oskarżyciel", od sek- sok -"mówić",
czyli dokładnie - "mówca". W niemieckim, od tego rdzenia
pochodzi sagen, sage,"saga"
- opowieść o działaniach herosów i bogów! Litewskie pasaka to "bajka".
"Sok" jest więc nie byle jakim mówcą, bo bajarzem,
słowiańskim bardem-gęślarzem/guślarzem, czyli
czarownikiem, na wschodzie Słowiańszczyzny zwanym skomorochą.
Skomorocha był wędrownym grajkiem i niedźwiednikiem, czyli
chodzącym z niedźwiedziem. Jego miano może się wywodzić
odskom-, obecnego w takich
słowach jak "skomleć", "oskoma" i
oznaczającego pragnienie, orazroch-, oznaczającego pokojowe
usposobienie (rus. rachman - "łagodny", rochmanny - "obłaskawiony",
"cywilizowany" w przeciwieństwie do "dzikiego"). Ruski rachman jest więc dokładnym
odpowiednikiem "Łady" - ładzącego i "Cywilisa",
króla-sędziego, partnera Weledy, a "skomorocha" to
"pragnący ładu/pokoju", jak Mitra identyfikowany u
Irańczyków z Apollem. Co ciekawe, od tego samego rdzenia co ruski rachman, pochodzi wedyjskibrachman i bramin, oraz hebrajskie rachmani - "miłosierny".[50] Irańsko-tureckie ludy stepu
miały kiedyś parę szamanów, białego i czarnego.
Podobną parę u plemion syberyjskich opisywał Eliade. Biały
szaman wchodzi jedynie w lekkie stany transowe i zajmuje się sprawami
publicznego kultu (typ ofiarnika - żercy, składającego ofiary
niebiańskim bogom). Używanie przez Dobrynię gęśli,
czyli hordofonu wskazuje, że dokonuje on głównie podróży w
świecie pośrednim, zamieszkałym przez ludzie i zwierzęta.[51] Będzie wiec dobrze
rozsądzał spory pomiędzy ludźmi. Biały szaman jest
opanowany i spokojny, "cywilizowany" w przeciwieństwie do
czarnego, "dzikiego" - wchodzącego w głębokie stany
transowe przy użyciu bębna i podróżującego do świata
dolnego, aby walczyć z demonami dla odzyskania porwanych dusz. Ten drugi
typ reprezentuje w bylinach Ilja Muromiec. W toku rozwoju cywilizacji, reform
religijnych i upadku technik mistycznych (być może również
utraty roślin psychoaktywnych w efekcie przesiedlenia na tereny gdzie nie
występują) biały szaman został sędzią i
namiestnikiem świętego króla, a czarny - wojennym wodzem. Razem
stanowią parę, jak biały Ulgen i czarny Erlik u ludów Syberii. W
buddyzmie, niegdysiejszy biały szaman - sędzia, stał się
znawcą kosmicznego prawa - dharmy, jako złotoskóry bodhisattwa
Mańdziuśri, którego partnerka Saraswati, trzyma w dłoniach vinę - indyjski instrument strunowy,
rozwinięty odpowiednik naszych prostych gęśli. Siedzą oboje
na lwie, odpowiedniku niedźwiedzia jako króla zwierząt, a miecz w
jego dłoni oznacza pradżnię - inteligencję,
świadomość rozróżniającą.[52]
Dzięki
powyższym rozważaniom udało się uzyskać w miarę
pełną postać troistego boga ognia. Jakie są poszczególne składowe
trójcy? Według wierzeń irańskich, miesiąc dzielono
kiedyś, zgodnie z fazami księżyca, na trzy części,
dlatego później uważano również, że każda konstelacja
ma trzy formy - ludzką, końską i byczą.[53] W wierzeniach słowiańskich
car Trojan, związany z poetyckim natchnieniem i magią, według
Serbów - istota nocna, o koźlich uszach (postać kozła) i
woskowych skrzydłach (jak Ikar, inny odpowiednik zrzuconego z niebios
Faetona, którego mit powiązać można z konstelacją Eridani),
miał trzy głowy, którymi pożerał ryby, bydło i ludzi.
Byłoby to zgodne z irańską trójcą, w której jest obecny byk
i człowiek, gdyby nie owe ryby, zamiast konia. Wiemy jednak, że
chodzi tutaj o konia ukrytego w głębi wód, hippocentaurusa - konia
wodnego, którego dolna część tułowia jest rybia. Trzecia,
końska forma, może być wymienna z rybią.
W
baśniach, Trojan ginie od promieni słonecznych, a wiec identycznie
jak sarmacki (osetyński) Batradz, roztopiony przez Słońce. Jako
Trzygłów, przybierał formę czarnego konia, identycznie do
irańskiego Apaoszy, demona suszy, w istocie zdemonizowanego przez reformy
Zaratustry odpowiednika wedyjskiego Puszana - boga dostatku i szczodrości
(Pluton), dającego wieszcze natchnienie, znającego wszystkie drogi, w
tym drogę prawdy i przodków (trakt Trojani). Apaosza przebywał w
głębinach wód, stąd Trygław, jako czarny koń
głębin morza, panować mógł nad sztormami. Był on
zapewne zwycięzcą solarno-merkurialnego ojca, "boga z
pierścieniem", z którym utożsamiano w czasach chrześcijańskich
Jezusa, jako zmartwychwstałego, słonecznego Chrystusa-Króla. Dlatego
połabscy Słowianie fetowali zwycięstwa nad oddziałami
cesarstwa okrzykami "Święćmy dzień radości!
Zwyciężony jest Chrystus! Zwyciężył
niezwyciężony Pripegala!".[54]
Znak
trójnogu był jednak obecny w starym alfabecie greckim, w pierwotnej
postaci, jako "sampi jonien" - , a w
odwrotnej pozycji, jako "sampi pamphylien" - .
Łączono z nimi liczbową wartość "900".
Wracamy tym sposobem do liczbowej symboliki ognia, gdyż dziewiątka
jest potrojoną trójką (3 x 3), co stanowi częsty zabieg magiczny[55]. Liczba "9"
miała wielkie znaczenie wśród ludów irańsko-tureckich, co
widać do dzisiaj w symbolice syberyjskiego szamanizmu. Buddyjska
wadżra, która rozwinęła się z podwójnej włóczni,
symbolu ognistej mocy, dzierżonego przez Agniego, potem przybrała
formy podwójnego trójzębu, a następnie pięcioramiennego i
dziewięcioramiennego berła. Znak trójzębu, w jego pierwotnej
postaci, odnajdziemy w herbie Czuwasz. W jego klejnocie widać odzianą
w czerwone szaty postać z troistymi widłami, z którą zapewne
należy kojarzyć dawnego boga ognia. Czapka przyozdobiona jest
kłosami zboża, a w lewej dłoni dzierży koronę, co
oznacza, że jest dawcą chwały - farru/pory,
umożliwiającej sprawowanie władzy. Jest zarazem tym który
ją daje, jak i odbiera, gdy władca nie spełniając swej roli
staje się tyranem. Ma to zresztą pierwotne źródło w
przemianach cyklu rocznego. Jak wiadomo - "kto daje i odbiera, ten
się w piekle poniewiera". To niezwykle trafne powiedzenie, bo bóg
ognia, obdarzający chwałą - natchnieniem, pozostaje w
infernalnych (chtonicznych lub akwatycznych) zaświatach. Dlatego
później zostanie przez chrześcijaństwo utożsamiony z
rogatym diabłem, biegającym po świecie z widłami, czyli
trójzębem. Trójząb jednak jest pierwotnie symbolem najwyższej
władzy kapłańskiej i królewskiej. Pojawia
się już jako atrybut szamana, jak w przypadku prezentowanej obok,
keckiej posochy, u heftalickich (z plemienia Białych Hunów) królów Kuszan
będąc głównym atrybutem władcy i rodowym znakiem.[56]Trójząb ów stanie
się potem głównym atrybutem Śiwy (przez starożytnych Greków
uznawanego za odpowiednik Dionizosa) i buddyjskiego mistrza Padmasambhawy
(uważanego za emanację, czy duchowego syna buddy Amitabhy, kojarzonego
z mocą ognia i czerwoną barwą)."Rogi" na czapce
postaci z herbu Czuwasz, mogą się wywodzić z sokolich piór,
umieszczanych w taki właśnie sposób na hełmach huńskich
wojowników, co przedstawiam na wizerunku obok. I ten element stroju ma
szamańskie korzenie, bo umieszczanie ptasich piór, a nawet całych
skrzydeł, na nakryciach głów szamanów, symbolizuje zdolność
do magicznego lotu. Zwrot "lotny umysł" oznacza w istocie -
"zdolny do mistycznego lotu" ku krainie bogów/przodków.Dlatego
kruki Odyna mają na imię Hugin i Munin -
"Myślący" i "Pamiętający", co odnosi
się do zdolności umysłu. W ramach wierzeń irańskich,
sokół, boski ptak Varegan, był jedną z postaci ognistego farru.
Co
ciekawe, charakterystyczny dla Hunów zabieg deformacji czaszki,
poświadczony przez liczne znaleziska archeologiczne, występował
przynajmniej u niektórych władców Kuszan, jak np. heftalickiego króla
Lakhany z Udjan (na monecie obok).[57] Czyżby
Uddijany, legendarnego królestwa - miejsca narodzin Padmasambhawy i
źródła nauk wadżrajany? Typ tamgi, który widać obok
wizerunku króla Lakhany, występuje również wśród rodowych
znaków, znanych ze znalezisk z terenów Ukrainy. Łączy się ze go ze
znakiem boga Targitaosa, odpowiednika Indry, co jest o tyle ciekawe, ze
według buddyjskich przekazów władca Uddijany miał na imię
Indrabhuti.[58] Pióra sokoła umieszczone na
kołpaku huńskiego wojownika układają się w
kształt skrzydeł pikującego, czyli atakującego zdobycz
sokoła, tak jak w tryzubie pierwszych władców Rusi Kijowskiej (i na
tarczy Geriona). Nie zdziwiłbym się gdyby jego pierwotne
źródło było huńskie, czy ogólniej - tureckie, bo
przecież nadczarnomorscy, germańscy Getowie ulegli silnym
wpływom kulturowym stepowych plemion ze Wschodu. Szukając
źródeł religii Słowian (i nie tylko), należałoby
porzucić stworzony w XIX wieku, nacjonalistyczny mit,
utożsamiający grupę językową z grupą
kulturową. Nie wykluczam, że religia wyznawana przez Słowian,
była wspólną religią dużej i wieloetnicznej grupy plemion,
które używały języków z grupy indoeuropejskiej, tureckiej i
mongolskiej, a której pozostałości odnajdujemy jeszcze w chwili
obecnej, wśród ludów południowej Syberii.
Nazwa
herbu Czuwasz - "Czuwający/Strzegący", łączy
się z pniem czu- (ze skju-), odnosząc się
do narządów zmysłów. U Gotów us-skaws to "przezorny". Przezornym
bogiem jest przede wszystkim Heimdall ("Drzewo Świata"),
zrodzony przez dziewięć dziewic (symbolika liczbowa jak przy greckim
sampi), który dźwiękiem rogu wezwie bogów do ostatniej bitwy -
Ragnaroku. Oczekując nań, popija w swej siedzibie miód, chyba
wieszczy, bo bóg ten, najmądrzejszy z Asów, zna przeszłość
i przyszłość. Jako drzewo świata, odpowiada kolumnie
niebios, w Indiach zakończonej trójzębem i zwanej svaru. Klejnot herbu Czuwasz
przedstawiałby więc Swaroga, jako pana troistego ognia, z trójzębem
(troistą kolumną ognia) w dłoni. Pojawiać się
będzie później w baśniach, pod postacią strzegącego
cudownego drzewa (o owocach przywracających życie) Żar Ptaka,
ognistego kura, którego trzymano w zagrodach słowiańskich
świątyń. Kur to jednak nie tylko symboliczna forma uskrzydlonego
płomienia, lecz również ptak-strażnik, budzący o
świcie swoim pianiem ludzi i umieszczany na szczytach wież i
dzwonnic, niczym wierzchołku kosmicznego drzewa/góry. To on będzie Dziwem
wspominanym w "Słowie o wyprawie Igora", krzyczącym
na wierzchołku drzewa i każącym wsłuchiwać się w
"nieznaną", czyli obcą ziemię.[59] Rdzeńczu- odnosi się również do
"cudu" (ros. czudo)
i słuchu. Cud, w starym znaczeniu, oznacza"to, co wpada w
czucie (słuch)", jak dziw - "to, co wpada w oko".
Słowiańskie czu-
(skju-)odpowiada greckiemu kydos,
koeo - "miarkuję" i irańsko-indyjskiemu kawi/kawe, później kej(słowiański Kij -
założyciel Kijowa) oznaczającemu wieszczego króla.
Znamienne
są jeszcze inne fakty. Pierwszym są przyjazne układy między
Rzeczpospolitą Obojga Narodów, a stacjonującymi na Podolu tureckojęzycznymi
Połowcami (Kipczakami) oraz nazywanie przez zachód Europy królów z
dynastii Jagiellonów "Białymi Hunami". Drugim, uporczywe
milczenie kronikarzy na temat historycznych (a nie mitycznych) przodków
dynastii Piastów, oraz ignorowanie w zapisach, mieszkających na Podolu,
Połowców. Przyczyną owego zagadkowego milczenia mogły być
koligacje szlacheckich rodów Polan z arystokratycznymi rodami pochodzenia
huńskiego: tureckiego, ugryjskiego lub irańskiego [60]. W
chrześcijańskiej Europie, najeżdżanej przez ordę
tatarską, powoływanie się na takie pochodzenie mogło
być nadzwyczaj niewygodne, prowokując i dając powód do bycia
atakowanym przez chrześcijański Zachód pod wodzą Cesarstwa.
Lepiej byłoby zatrzeć wszelkie ślady wschodniego pochodzenia.
Później, polska szlachta będzie się powoływać na
sarmackie, irańskie pochodzenie, w czym może być ziarno prawdy,
ale równie dobrze mogli być powiązani z Awarami lub Turkutami. Sarmaci
nabrali w zachodniej Europie romantycznego wizerunku szlachetnych rycerzy,
walczących z huńską inwazją. Lepiej było
odwołać się do nich, niż do huńskich przodków Tatarów
i Awarów. Jednak zwróćmy uwagę na dwa bardzo ciekawe fakty - o ile
Połowcy w X i XI wieku dokonywali częstych rajdów na państwa
kijowskie, węgierskie i bułgarskie, to nie ma danych o
poważniejszych konfliktach z królami z dynastii Piastów. W dodatku,
konflikty na Rusi z udziałem Połowców miały najczęściej
charakter wewnętrzny, bo wspierali oni jednych książąt
przeciw drugim. Od XII wieku wchodzili w koligacje rodzinne z władcami
Węgier, Rusi (Rurykowiczów - rodzina książąt halickich),
Bułgarii (dynastie Terterów i Szyszmanidów) i Serbii. W XIII wieku
wystąpili razem z książętami ruskimi przeciw ordzie
Mongołów, a rozbici, częściowo znaleźli schronienie u
Węgrów, a częściowo weszli w skład Złotej Ordy.
To
jednak nie koniec związków między Słowianami a ludami stepu.
Nazwy dwóch słowiańskich narodów - Serbów i Chorwatów znane są z
irańskiego kręgu kulturowego jako miana plemion sarmackich lub
scytyjskich. "Bułgarzy" to pierwotnie miano plemienia Turkutów,
które roztopiło się wśród bałkańskich Słowian.
Dynastia władców Bułgarii była pochodzenia tureckiego.[61] Określenie
"Chościsko", stosowane do mitycznego króla Popiela,
łączone ze specyficznym rodzajem uczesania (zaplataniem włosów
we warkocze - "kosy"), może wskazywać na ślad
awarskiego lub połowieckiego pochodzenia władców Polan. Co ciekawe, w
badaniach genetycznych, tzw. haplogrupa R1a1 (M17)[62] męskiego
chromosomu Y występująca w największej liczbie wśród
populacji Łużyc, Polski, Czech, Słowacji, Węgier i Ukrainy
(około 50 %), taką samą intensywność osiąga tylko
na terenach dawnego imperium Kuszan[63]. Zgadza się to dokładnie z kierunkami migracji
Hunów. Europejscy Awarowie, podobnie jak Hunowie, nie byli ludem jednolitym
językowo, ale federacją plemion. Wywodzili się pierwotnie z ludu
Juan-Juan, zamieszkującego rozległe tereny na północ od Tybetu.
Część Juan-Juanów, zwanych Heftalitami, na początku naszej
ery zdobyła tereny obecnego Kaszmiru, Afganistanu i Pakistanu,
tworząc imperium Kuszan. Inna grupa, w której największą
rolę odgrywali Awarowie, chcąc uciec spod panowania Turkutów,
powędrowała aż do wschodniej i środkowej Europy.
Również znaki herbowe, popularne wśród polskiej szlachty, mają
analogię w znakach herbowych Tatarów, a wcześniej - Hunów, Scytów i
Sarmatów. Rozmieszczenie w Europie znalezisk archeologicznych z podobnymi
znakami tamg (na najniższym rysunku), pokrywa się z intensywnością
występowania haplogrupy R1a1 chromosomu Y, a drugie skupisko
charakterystycznych, huńskich tamg znajduje się w rejonie
niegdysiejszego królestwa Kuszan. Pewne słowa, obecne w języku
czuwaskim (np.medos -
"miód", strawa -
"uczta"), który uważa się za potomka największej grupy
językowej, obecnej wśród plemion Hunów, uznawane są za
pochodzenia słowiańskiego.
[1] Byliny; tłum. Tadeusz Mongird,
Warszawa 1957
[5] W artykule
"Ogień i woda. Klucz do indoeuropejskiej mitologii Słowian"
[9]www
//mitencyklopedia.w.interia.pl/rytogar.html
[10] Co nie wyklucza
wspólnego źródłosłowu z ie. ger- "ogień", Germanie
wtedy to "Lud Ognia", podobnie jak Słowianie, których kupcy
arabscy nazywali "czcicielami ognia".
[11] J.
Banaszkiewicz - "Polskie dzieje bajeczne mistrza Wincentego
Kadłubka", Monografie FNP, Wrocław 1998, str.116
[12] Świątyni,
wokół której gromadził się związek miast - państw,
greckie amphiktyones, to
dosłownie - sąsiedzi. Najbardziej znaną amfiktionią
były Delfy.
[13]Cytat za: J.
Strzelczyk, "Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian", Rebis,
Poznań 1998, str. 224
[14] Co nie wyklucza
związków z tracką Bendis. Getowie, Trakowie i Słowianie
żyli na Bałkanach na tych samych ziemiach.
[15] Germanom
przewodził Odyn, w wersji wschodniogermańskiej - Wotan / Wodan.
Zauważmy, że imię Wodana i nazwa ruskiego ducha wód - wodjana /
wodana, oraz związki Odyna z wieszczą mądrością,
pochodzącą z wód (źródła Mimira) wskazują, że
obie postacie mogą mieć wspólnego, mitycznego przodka. Odyn zginie w
czasie Ragnaroku w paszczy wilka Garma, zwierzęcia poświęconego
marsowemu bogu gromu. Gdy jednak, jak w historii Kadłubka, marsowy bohater
(młodszy Krak) zostaje wygnany, wtedy musi nastąpić zmiana w
obrzędzie, w kierunku samoofiarowania.
[17] Cytat, ten i
wszystkie pozostałe dotyczące Pripegali, pochodzi z datowanego na
1108 r. listu - manifestu biskupów wschodnioniemieckich, wraz z arcybiskupem
magdeburskim i kilkoma panami saskimi, wzywającego do walki z
pogańskimi Słowianami. Podaję go za: J. Strzelczyk, dz. cyt.,
str.162
[18] j.w.; tak
odczytał to imię Wilhelm Bogusławski
[19] Ma to
również praktyczny wymiar dla ciężkozbrojnych, konnych wojowników,
jak sarmaccy katafratrzy, którzy w czasie roztopów mieli problemy z poruszaniem
się w ciężkim, okrywającym również konia pancerzu, po
rozmiękłej ziemi. Grzęźli w niej, a pod wpływem
gorącego słońca rozgrzewającego zbroję, pocili
się w niemiłosierny sposób - "roztapiali się".
[20] B. i A.
Podgórscy, "Encyklopedia Demonów", Astrum, Wrocław 2000, str.
375, na podstawie: Dorota Simonides - "Wierzenia i zachowania
przesądne", [w:] "Folklor Górnego Śląska", pod
redakcją D. Simonides, Katowice 1989
[22] Pierwotnie
chodziło być może o stanice bóstw.
[23] Według
wierzeń ziemi krakowskiej, duch Wandy, gdy ukazuje się z
różdżką, oznacza nadchodzącą
pomyślność, gdy z czarną flagą - nadejście
złych czasów.
[24] Jego
irańskim odpowiednikiem jest za to trójnogi osioł, broniący w
wodach jeziora Wourukasza, korzeni kosmicznego drzewa.
[25] K. Kerenyi -
"Hermes przewodnik dusz", Sen, Warszawa 1993
[26] Identyczne
znaczenie w kulturach bliskowschodnich miał osioł, dlatego Jezus,
jako uosobienie "kozła ofiarnego", odkupującego grzechy
ludzi, wjeżdża do Jerozolimy na osiołku, trzymając w
ręce liść palmy, odpowiadający zielonej gałązce
wieszcza.
[27]L.
Słupecki - "Wyrocznie i wróżby pogańskich
Skandynawów", Warszawa 1998, str.73
[28] Co zresztą
staje się przyczynkiem do jego śmierci z rąk swojego towarzysza,
Jekima Iwanycza, biorącego go za Tucharyna.
[29] Berserker, w
źródłosłowie powinien być wojownikiem - niedźwiedziem,
ale wierzenia mówią najczęściej o wilkołakach. Ma to
związek z tabu kulturowym, nałożonym na niedźwiedzia,
którego imienia nie wolno było wymawiać. Dlatego germański heros
Beowulf jest, w dosłownym znaczeniu imienia "Miodnym Wilkiem",
czyli tabuizowany niedźwiedziem. Nie wykluczam podobnego zjawiska u
Słowian.
[30] Została
ona rozwinięta w troistą wadżrę na skutek
powiązań z trzema formami ognia. Ponieważ, według
wierzeń irańskich, które miały wpływ na religie Indii,
ogień jest również pięcioraki, wadżra staje się
później berłem o pięciu końcówkach. U turko-irańskich
ludów środkowej Azji rozwinęła się jednak bogata symbolika
związana z liczba 9, potrojoną trójką, więc i wadżra
pojawia się w formie o dziewięciu ramionach.
[31] Byliny, dz.
cyt., str. 43
[32] Wołodyjowski
jest herbu Korczak, przedstawiającego trzy srebrne linie
("wręby"). W klejnocie ma złote naczynie, z którego
wyłania się srebrny pies. Zapewne są to wody (trzy linie są
znakiem wód, podobnie jak naczynie) z których wyłania się jedna z
"psich gwiazd" - Syriusz lub Procjon. Jeżeli jest to Procjon, to
odpowiadać będzie bogu Marsa - Jaryle (św. Jerzemu), jeśli
Syriusz - porannemu Merkuremu - Ładzie (archaniołowi Michałowi).
Nie mam pojęcia skąd Sienkiewicz wziął pomysł na
miłosną historię, ale bardzo dobrze przystaje ona do starego
mitu.
[33] K. Kerenyi -
"Dionizos", Kraków 1997, str. 45, powstanie miodu miało
związek z letnim, heliakalnym wschodem Syriusza.
[34] R. Graves -
"Mity greckie", PIW, Warszawa 1992, str. 106
[35] J. Strzelczyk,
dz. cyt., str. 121
[36] cytat za: L.
Słupecki, dz. cyt., str. 81
[38] Cytat i
pozostałe informacje za: A. Kowalik, "Kosmologia dawnych
Słowian, Nomos, Kraków 2004, str. 366 - 367
[39] Więcej na
ten temat pisze Kowalik, "Kosmologia...", dz. cyt., str. 386 -387
[40] Imię, lub
miano Kraka - Grakcha może się odnosić do dracha -"siła" i
w dalszym ciągu do łac.draco, gr. drakon - "wąż, smok".
Ma związek z postacią króla - smoka wprowadzającego surowe
prawa, jak grecki Drakon. Odpowiada więc parze Swarog - Swarożyc.
[41] M.
Łabęcka - Koecherowa, "Mitologia ludów tureckich", Dialog,
Warszawa 1998, str. 78 - 79
[42] Dziękuję
Mariuszowi Malinowskiemu, który zwrócił moją uwagę na to
podobieństwo i podesłał przedstawiany rysunek.
[43] Grecy
twierdzili, że Apollo jest na ich ziemi obcym przybyszem z krainy
Hiperborejczyków, czyli z północy kontynentu.
[44] Zauważmy
tutaj ze Apollo jest zabójcą węża - Pythona, a konkurenta w grze
na flecie, sylena Marsjasza, obdarł ze skóry. Dobrynia również jest
pogromcą węży.
[45] Prawdopodobnie
w tym micie, związanym ze zdradą męża - jelenia przez
boginię/kapłankę, z której rąk otrzymał rogate
nakrycie głowy (symbol władzy duchowej i królewskiej), ma
źródło późniejsze powiedzenie "przyprawić komuś
rogi" i określenie "jeleń" stosowane w znaczeniu
"ktoś naiwny".
[46] Jest
"lewą ręką" króla, wojennym wodzem i
zastępcą na czas wojny. Odpowiada w legendach czeskich Tyronowi
(Perunowi?) dowodzącemu armią zamiast króla Neklana.
[47] Bajan/bej to tureckie określenie
"naczelnika, księcia", plemiennego zastępcy króla - chana,
czyli kogoś w rodzaju pierwszego ministra (premiera) czy seneszala,
"prawej ręki" władcy. W nim ma źródło, moim
zdaniem, miano wieszcza Bojana. Na wschodniej i południowej
Słowiańszczyźnie bajatito
"czarować", ale przecież pokazałem już we
wcześniejszej części tekstu, że plemienna władza
łączyła się ze zdolnościami magicznymi, wieszczymi.
Imię księcia Wiślan, przekazane przez Al- Masudiego, jako
Aldair, ma odpowiednik w osetyńskim/sarmackim określeniu aeldar - "książę".
Imię Łady występuje w kronikach jako Alado i odpowiada
irańskiemu, mitycznemu, białemu rycerzowi Auladowi, władcy
zielonej krainy lata. U Franków bajanowi odpowiadał seneszal,
zajmujący się zarządzaniem dworem i królewskimi dobrami, a
także przewodniczeniem sądowi.
[48] Dlatego jest
zabójcą chana Tugorkana, po którym przejmuje konia, zbroję i
odzienie, atrybuty władzy króla. W bylinie, zaraz po przebudzeniu, Alosza
modli się, podczas gdy jego towarzysz, Jekim Iwanycz idzie
oporządzić konie, co przystoi wojowi. Najwyższe funkcje kapłańskie
i władcze sprawował kiedyś król, uznawany za "syna
bożego". Dlatego Jezus, jako "Syn Boży", staje
się w biblijnym przekazie zagrożeniem dla władzy króla Heroda.
[49] W ten sposób
staje się on kosmicznym władcą, Czakrawartinem, który w
buddyjskim rycie ofiarowania mandali wszechświata, posiada u boku
"cennego ministra" (jak Dobrynia), "cennego generała"
(jak Ilja) i "cenną królową" (odpowiada żeńskiej
postaci z tyłu słupa i żonie Włodzimierza, księżnej
Apraksjewnie).
[50] Na Ukrainie i
Pokuciu "Rachman" stał się bogiem umarłych. Bardzo
możliwe że ma to związek z jego sędziowską
funkcją. U Greków sprawiedliwy król Radamantys, którego imię zdaje się
również mieć coś wspólnego z "rachmanem", został
po śmierci sędzia w Hadesie.
[51] Według
klasyfikacji przeznaczenia instrumentów u szamanów tuwińskich.
[52] Forma
niedźwiedzia, połączona z funkcją namiestnika, pojawia
się w mandali sześcioramiennego Mahakali Czadrupy. Posiada on
"pierwszego ministra" Czietrapalę, jadącego na
niedźwiedziu. Czietrapala, od ind. kszetrapala - "strażnik pola", odpowiada
więc funkcjonalnie irańskiemu Auladowi, który w legendach Szachname
strzeże zielonego pola obsianego zbożem.
[53] E. Wnuk -
Lisowska, "Irański mit kosmologiczny". Nomos, Kraków 1996, str.
98
[54] J. Strzelczyk,
dz. cyt., str. 162
[55] Pomijam dodanie
zer do dziewiątki (i każdej innej liczby), bo jest to częstym
zabiegiem mitotwórczym. Przypomnę władcę Rusów, który miał
40 nałożnic i 400 wojów. Liczba "4" jest symbolem panowania
nad czterema stronami świata. "Czterdziestka" powiela ją,
dając ponadto skojarzenia z czasem pogrążenia pod ekliptyką
konstelacji Oriona.
[56] Późniejsi
władcy, po Kadfizesie I, rozwiną głównie symbol
"czworozęba", czyli panowania nad czterema stronami świata,
analogiczny w znaczeniu do krzyża.
[57] Lakhana ma
wygoloną z przodu głowę i włosy zaplecione z tyłu w
dwa warkocze (lub przewiązane plecionką o dwóch
"warkoczach"), co również było charakterystyczne dla
części Hunów. Tak wyglądali władcy Awarów, a przydomek
"Chościsko" nadawany Popielowi również może
odnosić się do tego typu fryzury, o czym wspomina Kowalik. A.
Kowalik, dz. cyt., str. 426 - 434
[58] Słowiańskim
odpowiednikiem teonimu Indra- jest Jaro-,
stosowane często w imionach władców Rusi (Jarosław,
Jaropełk).
[59] "Dziw
się wzbił, na wierzchołku drzewa krzyczy, każe się
przysłuchać ziemi nieznanej" - "Słowo o wyprawie
Igora", Armoryka, Sandomierz 2008, str. 11
[60] W V wieku
Słowianie i Awarowie - uciekinierzy z huńskiej ordy Turkutów,
wspólnie najeżdżają Bizancjum i osiedlają się na
Bałkanach. Antyawarskie powstanie słowiańskie pod wodzą
Samona było, jak się wydaje, bizantyjską manipulacją,
mającą na celu skłócenie dotychczasowych sojuszników i
wewnętrzne rozbicie wroga.
[61] Mówiąc o
Turkach mam na myśli całą grupę ludów
tureckojęzycznych, a nie mieszkańców obecnej Turcji.
[62] Mutacja ta
powstała w północno - wschodniej części rejonu Morza
Czarnego, wśród przodków późniejszych Scytów i Sarmatów.
Część z nich emigrowała na wschód, w rejon obecnej
Mongolii, by później powrócić z falą najazdu Hunów, do miejsca
pochodzenia i dalej na zachód, do wschodniej i środkowej Europy.
[63] W którego
skład wchodziła legendarna Uddijana. Być może pojawienie
się i rozwój, od IV wieku, nowego rodzaju mistyki, która
zapoczątkowała nurt buddyzmu zwany później wadżrajaną,
ma związek z napływem na tereny Kaszmiru, Gandhary i północnych
Indii stepowej, huńskiej ludności. Wadżrajana stała
się nowym rodzajem mistycznego objawienia, zawierającym elementy
szamańskie i magiczne, co dostosowywało ją do religijnych
potrzeb przybyszów, których duchowe korzenie wyrastały wprost z
azjatyckiego szamanizmu. Jej cel jest soteriologiczny i nie odbiega od
głównego nurtu buddyzmu, ale stosowane metody, w tym - joga bóstwa
(jidama) nowatorsko nawiązują do dawnych tradycji magicznych.
wspomina
ów Czas Rigweda (V,57,2)
wcześnie
pojawiła się wiara w reikarnację
Głód,
totalne zagrożenie życia i fanatyzm ideologiczny (religijny,
polityczny) są największymi
zaświaty
również zmieniły swoją lokalizację.
Przerobienie
wrażliwego chłopca na krwiożerczego wojownika wymagało
odpowiedniego rytuału,
"Aby
dojść do nieba, trzeba przejść przez piekło".
Kto
był mistrzem wtajemniczeń wojowników Indoeuropejskich?
Reinkarnacji
u Celtów podlegały dusze niektórych kobiet, głównie wojowniczek,
Dlaczego ?
Popiersie na Pałacu Ursynowskim
Wanda. Drzeworyt z Kroniki Macieja Miechowity
Spis treści
|
Historia Wandy jest tematem wielu utworów literackich, zwłaszcza z
okresu walki o niepodległość.
8.
↑ Glaciographia, Lipsk 1625.
10.
↑ Grzegorz Rosiński, Barbara Seidler,
"Legendy Polskie", Egmont, ISBN 978-83-237-2902-0
Inhaltsverzeichnis
·
1 Nibelungensage und historische
Entsprechungen ·
2 Versuche, in der Sagenfigur Rüdiger
die Reflexe einer historischen Person zu sehen |
·
Felix Dahn: Walhall: Dietrich von Bern und die Nibelungen im Projekt Gutenberg
Normdaten (Person): GND: 118750232 | VIAF: 54943890 |
·
plemiona słowiańskie, plemiona germańskie
1.
↑ Jerzy Strzelczyk. Slawen und Germanen in
Mitteldeutschland im Frühmittelalter. 1976. s. 26
Tak blazonuje herb Kasper Niesiecki[2]:
W polu czerwonym wąż zielony w koronie
złotej, trzymający w pysku jabłko złote z takimż
listkiem.
Labry: Czerwone, podbite zielenią.
Najstarsza pieczęć z 1389, najstarszy zapis 1389[1].
·
Herb Wąż (wężyk) na genealogia.okiem.pl
· Herb Wąż i lista nazwisk w elektronicznej wersji Herbarza polskiego Tadeusza Gajla
· Herb Wąż w wersji czarno-złotej w
elektronicznej wersji Herbarza
polskiego Tadeusza Gajla
herbarz, heraldyka, lista herbów
2. ↑ 2,0 2,1 Kasper Niesiecki: Herbarz polski. T. 9. Lipsk: Breitkopf
i Heartel, 1841, ss. 252-256.
3. ↑ D. Zincevage: Union of Horodle Roll (pol. • ang.). [dostęp 23 listopada 2009].
Toutes les traductions de Wąż_(herb_szlachecki)